piątek, 15 lutego 2013

Różowy kicz na Walentynki.


Przy swojej niechęci do różowych zabierałem się do otwarcia wina Veralda jak pies do jeża. No, nie przepadam za różowymi winami i już. Widocznie nie trafiłem jeszcze na dobrą butelkę. Różowa Veralda, którą otrzymałem z krakowskiego Domu Wina zrobiona została ze szczepu refošk na półsłodką modłę. Owszem dość aromatyczne (dla mnie to zawsze plus), ale w ustach mocno landrynkowe, słodkawe, choć i kwasu trochę też było. I tylko ta kwasowość w połączeniu z ledwo wyczuwalnym musowaniem jakoś ratowała to wino, ale ochów i achów w tym przypadku nie będzie - typowo balkonowo-tarasowe wino, które w upalny dzień może nieco ulżyć, pod warunkiem, że będzie dobrze schłodzone. Kolejne wino, które nie jest w stanie mnie niczym ująć. Jeśli znacie jakieś dobre różowe wino to mi je polećcie, bo moje wybory do najszczęśliwszych nie należały.

Wino do degustacji otrzymałem z Domu Wina w Krakowie. Dziękuję!

6 komentarzy:

  1. Zacytuję tu komentarz blurpppa, który nie wiedzieć czemu nie pojawia się na blogu, a trafia do mojej skrzynki mailowej. Oto on:

    "Nie wiem czy nie krzywdzisz tego wina. To jest jedyny różowy refosk na rynku. Popatrz ile on ma ciała, jaki jest tłusty. Do tego zaczyna się winem półsłodkim a kończy wytrawnym. W/g mnie bardzo interesujące."

    Odpowiadam. Być może krzywdzę. Masz rację w tym, co piszesz, tyle że nie zmienia to moich odczuć. Być może jest to świetnie zrobione wino, być może bardzo oryginalne, tyle że nie trafia w mój gust. Bardzo dziękuję za ten komentarz, dzięki niemu czytelnicy bloga będą wiedzieli, jak różnie można na wino patrzeć i jak różnie je ocenić. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Obawiam się że klasyfikując rose jako "...w upalny dzień może nieco ulżyć ,pod warunkiem ,że będzie dobrze schłodzone" masz...stuprocentową rację ! :)
    Bo czegóż więcej wymagać od różowego wina ? Jeśli więc TO jest dlla Ciebie za mało ,to chyba musisz zaniechac poszukiwań... Mając ambitniejsze wymagania będziesz zwykle zawiedziony.
    Osobiście omijałem różowe tak długo ,aż przy letnim pikniku trafiłem na jakieś Rose d'Anjou...Sprawdziło się wyśmienicie.Było zbawienne wręcz. I tak je(różowe wina) do dziś traktuję. Letnio-piknikowo-upalno-relaksujące. Ale to wcale niemało :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chwilowo czas nie sprzyja piknikom, więc temat różowych trzeba będzie odłożyć do lata, chociaż wczoraj na przeglądzie win portugalskich trafiło się przyzwoite rose - tyle, że jak na razie nie do kupienia w Polsce. Quinta das Arcas, Conde Villar Rose 2011.

    OdpowiedzUsuń
  4. Svatovavřínecké Rosé Pozdní Sběr polosuché 2011, Znojemská, Lahofer, to które wygrało GP Magazynu Wino: bardzo dobre. Poza tym dużo fajnych, całkiem poważnych win z Tavel.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tavel rządzi (przynajmniej większość, które próbowałem), Lirac zwykle też - i to nie są landrynkowe, piknikowe wina.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tavel jest do kupienia w naszym ursynowskim Leclerku, tyle że na razie nie mogę kupować Francji :) Może w przyszłym roku :)

    OdpowiedzUsuń