Można by to napisać tak: "Pata Negra - pachnące jabłkami, lekko cytrusowe wino musujące z Hiszpanii dostępne w Biedronce za 14,99 zł" i byłby to do bólu uczciwy, wyczyszczony ze zbędnych ozdobników, opis prostej cavy dostępnej od niedawna w całej Polsce dzięki sklepom pomalowanym na charakterystyczny żółty kolor.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVLCbgaRt1liZDjELDJ4U0PovbLgk-6rqRP3aygPO6-3dT6rgPMJpxlA_amUAeZ9ixWmnT6gsA3QEPnA0WkutUoxTj4Hm6EHWFn3KHCMtBf4S0sVwzjVZeIsbSMt-Yv3dI0vXQrA_Zc30/s400/Pata_Negra_Brut.jpg)
Jednak dla mnie musująca Pata Negra okazała się klamrą spinającą w całość kilka wydarzeń, o których dziś wam trochę opowiem. Wszystko zaczęło się w ostatnim dniu stycznia podczas prezentacji kilku etykiet, które za chwilę miały stanowić trzon rozpoczynającego się w sklepach Biedronki Festiwalu Win Hiszpańskich. Kto się trochę interesował wydarzeniami w polskim winnym światku, ten się zorientował, że oferta wywołała spory szum - nie tyle za sprawą samych win, a raczej tego, kto się o nich wypowiadał. Oberwało się blogerom-amatorom, oberwało się dziennikarzom-profesjonalistom i oberwało się też paru innym według powszechnie u nas obowiązującej zasady "kto nie z nami, ten przeciwko nam". Nie będę się teraz nad tym pastwił - szkoda słów. Ja wolę zasadę "żyj i daj żyć innym" przemieszaną we właściwych proporcjach z "róbta, co chceta". Tak jest naprawdę łatwiej.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibv-1gUoVdnMf7UFA-AOy_LuYpo_lVj897dAyzoEuHPvqd2IM4XEbUZ1524aVD2IQC4R7wqod_BZvhRQlKuxYA9ubFYWW4-cPlHVg6Q8kWQ7tPDpYaYhVTwFqHBVJgXBrapRjWXP42ORg/s400/Biedronka.jpg) |
Impreza Biedronki. To tu się zaczęła przygoda. |
Pierwszym winem, które podano obecnym była właśnie musująca Pata Negra. Średnio duże bąbelki żwawo zatańczyły na języku, pobudziły w mózgu jednostki odpowiedzialne za dobry nastrój, jednocześnie nie uruchomiając tych analitycznych. I dobrze, bo tkwiący w mej pamięci materiał porównawczy był niezbyt bogaty i dość marnej jakości. Wniosek był tylko jeden: doskonałe wino musujące na co dzień. Nie przesadzam - spójrzcie na cenę!
Prezentacja reszty win przebiegła dość sprawnie i szybko, na ich temat napisano też już sporo, więc teraz ten wątek zgrabnie pominę, by przejść do punktu, który często bywa nazywany gwoździem programu. W tym wypadku było to losowanie wizytówek (dokładnie dziesięciu), których właściciele mogli wziąć udział w kilkudniowym wyjeździe do Hiszpanii, by tam, na miejscu, poznać historię sprzedawanych przez Biedronkę win i przyjrzeć się ich produkcji. Jedną z dziesięciu - zresztą ostatnią - była moja. Byłem lekko oszołomiony, głupawy uśmiech zastygł na mej twarzy. Pomogła odrobina wina - kieliszek musującej cavy wyrwał mnie z niespodziewanego letargu.
Niewiele ponad miesiąc później wylądowałem w Barcelonie, w okolicach której produkuje się miliony hektolitrów musującego dobrodziejstwa. W drugim dniu pobytu odwiedziliśmy winnicę Jaume Serra - oddaloną od stolicy Katalonii o jakieś 50 km (Vilanova i la Geltru). To właśnie tu produkowana jest... cava Pata Negra.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitVQtgEDosmjD3F8V9WXdJXzMLx0aBxehIvxB-6EjFlNVuH9q_nXilaxToZeiX-EWztq6f6ksuLQt1MKfaOreBW1erjR_j3l0lOq0Tav6fakdV8nmdHZV12vh4ws0UaeWyPfByyxMYs18/s400/Jaume_Serra_001.jpg) |
Wejście do winiarni. Mury liczą sobie kilka wieków. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitcTR4djOKb9p0Mn_ITWJYx_5vYeQ5Oxui_D_b9Rq2-YWpVKmNDQTDWswSaZFbogXFrza_7yUXzlp0fGSOcPPNN5b0EV_56IPLZS5-wh-teeA4J_5mSxtiwZlR_Ja-9rl1RBTIjnelsUQ/s400/Jaume_Serra_002.jpg) |
Chwilę później przy oczku wodnym piliśmy cavę Jaume Serra, którą zagryzaliśmy szynką... Pata Negra :) |
Znamy ją w wersji Brut (7g cukru/L), ale kto wie, czy do sprzedaży nie trafi któraś z kolejnych odmian: przyjemnie słodka Semi-seco (35g cukru/L), albo różowa Brut Rose (10g cukru/L). Oferta winnicy jest oczywiście dużo szersza. Na
stronie internetowej znajdziecie informacje o innych winach tego producenta, nie tylko musujących, ale też i spokojnych.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgF3uFdKiiXmfb6HkXhoC1P7YBebUYH0MnOON454x3AWO-rSOt8UfQz6rw3BAIsDQqJSbj0QwsQcFeGybjbVpZfZ6VEwr5RA4YfwunfXoaWA2SCg0rsakpOQJ1IeU5JWEuk9NVwB0Oj5gI/s400/Jaume_Serra_009.jpg) |
Panie z pewnym zainteresowaniem patrzą w stronę... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA05Za97a0TPmw0Kd7Oo9tbTwbRIZ0IbwywnU9fGK1XdvU4KSRAyFsJqeByJxw0bEvqrpkCjKpTtlH7PtVLP95L0mGtt0g7R1WpyPp1A7jLyVfk7Dxa_V4mIL5diiz_x8z8pNEOzildow/s400/Jaume_Serra_010.jpg) |
... pijących panów okularników. |
Sama winiarnia jest zakładem ultranowoczesnym, skomputeryzowanym, wiele procesów produkcji obsługują roboty. Dla mnie, absolwenta polibudy, obserwowanie automatycznych wózków widłowych czy będących w nieustannym ruchu ramion wszelkiej maści robotów było źródłem szczególnej fascynacji. Zwiedzający winiarnię mogli też zobaczyć tradycyjną, mozolną, ręczną, produkcję szampana i nietrudno sobie wyobrazić, że gdyby nie te nowoczesne metody produkcji i rozwój robotyki, to nawet podstawowa cava byłaby za droga, by móc raczyć się nią każdego dnia.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBk9BRWfwvLoYIli5LF6Z8BtPfB36pGhXwp0oUdN848gser2Zuvu2IVm-p52JAQDIR6gNkMgW0D4KjPR8y9OQG3yKZgUb2sUPMrzzvRt4AcBYOUCipa4GzI46SqdWrZ6sM2-FZ-86qAdY/s400/Jaume_Serra_004.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6S8osAWoFm6CHb6DLLJl9emlG3sfKtbp5cjnKA36reIYtEXHTms892GPW60zw96DUKmU5HjDnSvYGeKrjuBS3QH9JN3oYf6hG0B7oLg9EdmLHI8Ds-w49c0kExV-Uuxj6zfkU3dr8ogg/s400/Jaume_Serra_005.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZe6k0hi7V1_mBUlPIjEkOt3_03DClWFO1uy_Qwq3p3r0JVOf9AfmENq_hI723q0UNk0m-tbS708n16BbBCyDYnF0wAH3NcUaF-KfYG8auYi50WtCGotWDShAYDYLU5fWtu4KvRHRrzio/s400/Jaume_Serra_003.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvRRv-TgeENxysnoGQk8JPtb0sd3-6tkCM9afHNe8WQvjeVZcx4keyTfLNtJAb01NF761GhLcm8RZLLWmejZ8RGBV7XXMhxSAMtG42nVX18iChGADojol2pRX9HA3RPSW9sgevgSmdx2Q/s400/Jaume_Serra_006.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh37ntiJ4jQWTPgMrF9UqPTUZFpaU5-yA_NSWaGxzPr1mRKE8VknDz44cmqYFhbp9eHaMqxhYheh3nXoPD4ufYt_EilT2VmP_IUYOH2fDmR0j2d1pkCihD7mvqd62BgSmeJ9yeTGR6ofpA/s400/Jaume_Serra_007.jpg)
Wróćmy jednak do bohatera tej opowieści, bo po opuszczeniu Katalonii i wylądowaniu w kraju Basków Pata Negra nie przestała nam towarzyszyć. Wszystko za sprawą prezentu, jaki czekał na każdego uczestnika wyjazdu w pokoju hotelu Carlton w Bilbao. Przesyłka dotarła do nas za sprawą JGC, właściciela marek Jaume Serra i Pata Negra (i wielu, wielu innych - znacie soki albo sangrię Don Simon?) i zawierała dwie butelki.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEcclwu3zZXfLQzxUgtjm_ZbX9FgbIJTc2abehRyQvF6zA07Ge99Gpi5jblgii8866WBKrUgtraL9jiYncnJYQHj-qJKumkWWsMwXDVvylSkB_LffaMOcVP5UnxzPmTbGNaTSTzMAf_jg/s400/prezent.JPG) |
Niespodzianki od J. García Carrión i nie tylko. | |
|
|
|
|
|
Jedną z nich była oczywiście dobrze już nam znana Pata Negra Brut, ale oprócz niej niezmiernie ciekawa butelka rocznikowej cavy (2008) zrobionej w stu procentach z chardonnay, co wcale nie jest takie częste. W każdym razie, ze względu na nieoczekiwany przyrost prezentów i dość ograniczoną pojemność mojej walizki, siłą rzeczy którąś butelkę trzeba było otworzyć. Rzecz jasna nie było sensu przez całą Europę wieźć butelki PN, którą mogę kupić w każdej Biedronce w Polsce. Wrażenia z pobytu w Bilbao (piękne miasto) utrwalałem zatem dobrze już znanym płynem.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrBqxW4KI6P7E9rCzxHKRGiICqXiGKKsX6FnYsBtyENdkCBPuXjUVMUxPWpG6Ytujt7Ia3dAnD1y9lrFmkFsHTBTN0m-CCh7SQtMr8I3s72pmujq6TNW-QnEskEJhCMmm-K6nhNZ5OmvA/s400/Bilbao_001.jpg) |
W Bilbao nowoczesna architektura urzeka swą urodą. |
Jak widać, że nawet zwyczajnej butelce mogą towarzyszyć spore emocje i właśnie te emocje w połączeniu z dobrym towarzystwem są w piciu wina najważniejsze. Przy kieliszku cavy z kija obejrzałem prezentację flamenco w Barcelonie, kieliszkiem cavy potoknęliśmy z TKM umęczone gardła w przyulicznym lokaliku w Bilbao. W obu przypadkach nie były to wielkie wina, a jednak niezapomniane. Całe szczęście, że Pata Negra jest winem, które równie dobrze smakuje zarówno w Hiszpanii, jak i w Polsce, co jest o tyle istotne, że bardzo często wina przywiezione w walizkach, czy bagażnikach samochodów nie zachwycają tak, jak robiły to na miejscu. W przypadku Pata Negry takiego problemu nie było, o czym mogłem się przekonać dość szybko, bo gdy po powrocie do domu otworzyłem lodówkę, w jej wnętrzu ujrzałem dwie butelki musującej cavy. Domyślacie się jakiej. Mądra żona wie jak zadbać o przedłużenie dobrego nastroju.