poniedziałek, 12 listopada 2012

Najlepsze wina.


Nagrody Grand Prix Magazynu Wino 2012 rozdane. Ich listę zapewne już znacie, a jeśli nie to możecie znaleźć ją na internetowej stronie Magazynu. Podczas drugiego dnia Gali miałem okazję uczestniczyć w dwóch seminariach. Pierwsze z nich - prowadzone przez Tomasza Prange-Barczyńskiego - poświęcone było winom z węgierskiego Egeru. Drugie zaś - prowadzone przez Ewę Wieleżyńską - dotyczyło wszystkich win, którym w tym roku przyznano medale.

Węgierskich win wypiłem tyle, że do ich policzenia wystarczą mi palce jednej ręki, więc spotkanie z egerskimi trunkami było dla mnie okazją do przyjrzenia się winom z tego nieodległego przecież regionu. Win było osiem, cztery białe i cztery czerwone. Wszystkie, bez wyjątku, bardzo dobre, ale szczególne wrażenie zrobiły na mnie wina białe. Zdecydowanie najlepsze było to, które przywiózł Lajos Gal - Olaszrizling 2007 - nie wiem, czy do kupienia w Polsce, zdaje się, że butelka pochodziła z prywatnych zbiorów Winiarza.

Fajnym winem był również Egri Csillag 2011 od Thummerera. Taki biały Egri Bikaver - kupaż kilku białych odmian. Świeże, aromatyczne wino (przeważają nuty kwiatowe), bardzo przyjemne w piciu. Te białe wina sprawiły, że mam ochotę bliżej poznać winiarstwo węgierskie. A jeśli dodam do tego najlepsze wino słodkie, którym okazał się Tokaj (Bodnar, Aszu 6 Puttonyos) to jest mi po prostu wstyd, że nie zainteresowałem się Węgrami wcześniej.

Oba seminaria były dla mnie ciekawostką o tyle, że... nie piłem win, tylko je wypluwałem. No, wyjątek zrobiłem dla szampanów i win słodkich. To ciekawe doświadczenie i tak naprawdę to chyba jedyna metoda, żeby zapoznać się z winami (dotąd myślałem, że to niemożliwe) w ich masywnej ilości i zachować trzeźwą głowę, by móc je właściwie ocenić i docenić. I tak:

  • Wina czerwone nie zrobiły na mnie większego wrażenia, ale ucieszyłem się z faktu, że te które mi smakowały były raczej niedrogie.
  • Z notorycznie niedocenianych przeze mnie win różowych najbardziej interesującym wydało mi się wino z RPA (Bloss 2011, Sondagskloof, Hermanuspietersfontein) - brązowy medal, ale najwyższa cena, 49,50 zł.
  • Wśród win białych trafiła się prawdziwa bomba - Les Chenevottes 2007, Chassagne-Montrachet 1er Cru, Pierre-Yves Colin Morey - niesamowite wino, najlepsze białe, jakie piłem do tej pory. Gotów jestem wydać te 249 zł, żeby przeżyć to jeszcze raz.
  • No i na koniec wina słodkie. Boję się je kupować, choć nie wiem dlaczego. A wszystkie były świetne, choć dość drogie - od 119 zł do 191 zł za butelkę półlitrową. Zdaje się, że w najbliższym czasie właśnie w tym segmencie będę lokował swoje sympatie i gotówkę.
Podsumowując drugie seminarium mogę powiedzieć to, co dla wszystkich jest pewnie oczywiste. Rankingi są kwestią subiektywną i reakcje na sali degustacyjnej były tego dowodem. Ja sam bym w wielu przypadkach pozamieniał kolejność win w poszczególnych klasyfikacjach. Co więcej, kilku win w ogóle bym nie dopuścił do degustacji (szczególnie Ageno 2007, Emilia, La Stoppa). Jeśli chodzi o rankingi, to najważniejsze są nasze własne. My najlepiej znamy swój gust i to nim powinniśmy się kierować przy zakupach. Inne należy potraktować jako ciekawostkę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz