Niezbyt dużo wiem o winach izraelskich, a większość z tych, które piłem pochodziła od jednego producenta -
Golan Heighs Winery. Przejrzałem notatki z bloga i na jego łamach odnalazłem raptem jeden wpis. Dotyczył on wina
Monfort Village Carignan 2010 i był niezbyt dla niego pochlebny. Co więcej, wspomniałem w tekście o innych izraelskich butelkach, ale też mało entuzjastycznie. Na facebookowym profilu bloga odnalazłem trzy krótkie notatki, bardziej optymistyczne, ale dotyczyły one już win z
Golan Heights Winery.
Kolejne znalazłem na Instagramie (wiem, nie macie ze mną łatwo):
Kilka (kilkanaście) dni temu, porządkując swoje składziki z winem, wygrzebałem kolejne wina i mam zamiar podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami na ich temat.
Wcześniej jednak kilka słów o samej winiarni. Golan Heights Winery jest dość młodym producentem, a zważywszy na fakt, że 10 lat młodszym ode mnie, to można powiedzieć, że zupełnym świeżakiem. W każdym razie winiarnię wybudowano na wzgórzach Golan w 1983 roku, choć winorośl była uprawiana tu od 1976, zaś grona ma początku trafiały do dużych spółdzielni. Część spółdzielców zaczęła eksperymentować z własnymi winami, jak się okazało całkiem udanymi, i tak rozpoczęła się historia GHW. Ich wina były wielokrotnie nagradzane, sława sięga niemal każdego zakątka świata (eksport do 32 krajów), tylko kupować i delektować się. Dziś winiarnia ta uchodzi za najlepszą w Izraelu. Co ciekawe, na eksport idzie tylko 30% produkcji, pozostałe 70% przeznaczono na rynek wewnętrzny.
Z analizy moich wpisów wynika, że mój stosunek do nich nie jest taki jednoznaczny. Raz jest gorzej, raz lepiej, ale prawda jest też taka, że z flagowej linii Yarden nie piłem ani jednego wina. To były raczej produkty z linii bardziej popularnych, masowych, powiedziałbym tanich, choć moim zdaniem bardzo tanie to one nie były (zwłaszcza w Polsce).
Spójrzmy zatem na kolejne etykiety.
Hermon, Mount Hermon Red, 2016
Golan Heights Winery, Izrael
odmiany: cabernet sauvignon, merlot, cabernet franc, petit verdot, malbec
alk.: 14%
Mieszanka francuskich, a w zasadzie bordoskich odmian wydaje się być próbą zrobienia słynnego, francuskiego wina na własnym podwórku, zresztą producent lubi porównywać się ze słynnymi regionami winiarskimi. Można? Jak widać można, ale nie jestem pewien, czy efekt rzeczywiście kojarzy się winami z Bordeaux. Moim zdaniem nie jest ani lepsze, ani gorsze od win francuskich (bordoskich) z tej samej półki cenowej. Jest po prostu inne. Widocznie terroir ma znaczenie i basta, zaklinanie rzeczywistości na nic się zdaje. Dużo owocu, wyraźna, ale dość łagodna tanina i sporo alkoholu. Pije się przyzwoicie.
Mimo moich (drobnych) zastrzeżeń wino na pewno smakowałoby mi lepiej w okolicznościach opisanych na jego kontr-etykiecie. Umiem o sobie wyobrazić: kieliszek, a może i cała butelka wina, i widok na góry z ośnieżonymi szczytami. Taka wizja bardzo mi się podoba, w każdym razie bardziej niż obserwowanie jesiennej aury za oknem.
Sion Red, 2016
Golan Heights Winery, Izrael
odmiany: syrah, tempranillo, tinta cao, sangiovese, gamay noir, touriga nacional, pinot noir
alk. 13,5%
Przepis wydaje się prosty: wrzućcie co tam macie do kadzi, sfermentujcie, rozlejcie do butelek i wrzućcie na rynek. A jak ktoś się będzie dopytywać o co chodzi w takiej mieszance, to powiedzcie: chodziło nam o ukazanie niuansów poszczególnych odmian. Mnie to nie przekonuje, wino nie zachwyca, wydaje się dość proste, owocowe, smaczne, ale wielkiej głębi i niuansów w tym winie bym nie szukał.
Hermon, Mount Hermon Indigo, 2016
Golan Heights Winery, Izrael
odmiany: cabernet sauvignon, syrah
alk. 14%
W tym winie są tylko dwie odmiany, obie bardzo popularne i uprawiane w niemal każdym kraju winiarskim: cabernet sauvignon i syrah (shiraz). Obie odmiany lubię, ale jak bardzo za nimi przepadam, tak Indigo mnie drażni. Nie lubię jego aromatów kojarzących mi się z budyniem i nie podoba mi się jego atramentowy smak. Wkurza mnie jego miękkość i mało zadziorne taniny. Osłabia mnie też kawowy posmak i lekka goryczka w końcówce. Podoba mi się zaś wyraźny owoc czereśni i wiśni. Mimo wielu (jak dla mnie) mankamentów, nie znajduję powodów, by wino jednoznacznie odrzucić. To że wino ewidentnie jest nie w moim guście, nie oznacza jeszcze, że zakończy swój żywot w zlewie. Do tego droga daleka.
Golan Merlot 2016
Golan Heights Winery, Izrael
odmiany: 100% merlot
alk. 14,5%
Tym razem wino jednoodmianowe zrobione ze szczepu merlot, dla którego ostatnio mam więcej serca. Film "Bezdroża", stwierdzam to po latach, zdemolował wizerunek merlota, robiąc mu sporą krzywdę. Ja też uległem tej modzie, nie tyle na chwalenie pinot noir, co na krytykę merlota. Nie będę ukrywał, trochę mi z tego powodu wstyd. Ale co było, to było, zapomnijmy o tym, żyjmy tym, co dzisiaj. A dzisiaj merlot mi smakuje, również ten z Golan Heights Winery. Owoce dojrzewały w nieco chłodniejszych warunkach wyżej położonych terenów wzgórz Golan, a po fermentacji wino spędziło 5 miesięcy w beczkach z dębu amerykańskiego (głównie, choć w innych też). Powstało wino zgrabne, przyjemne w piciu, a alkohol, mimo jego sporej ilości, nie przeszkadza. Nie będę tu się niczego czepiał, merlot sprawił mi sporą satysfakcję.
To tyle o winach, więcej informacji o samej winiarni znajdziecie na jej
stronie internetowej, choć informacje o produktach są aktualizowane wybiórczo. Analizy producentów odnoszą się tylko do najświeższych roczników, natomiast na temat Sion Red w ogóle nie znajdziecie nowych informacji. Kiedy tworzyłem swój wpis aktualnym rocznikiem był 2013.