poniedziałek, 24 grudnia 2018

The Big Top Zinfandel.


Być może pamiętacie mój wpis o winie 3 Finger Jack, kalifornijskim zinfandelu z Lodi, które to wino wzięło swą nazwę od pewnego awanturnika z Dzikiego Zachodu. To było wino zadziorne, charakterne, ale ogólnie rzecz biorąc bardzo przyzwoite, umilające spędzony z nim czas.

Dziś wracam z kolejnym zinfandelami, w czas co prawda świąteczny, ale o żadnym parowaniu win z jedzeniem mowy nie będzie. Mowa zresztą też będzie krótka, bo wina które miałem okazję spróbować nie są raczej warte szczególnej uwagi. Jeśli chodzi o etykietę, to wyglądają niemal identyczne, różną się tylko liczbą wskazującą rocznik zbiorów winogron. W kieliszku różnice są znacznie większe.

Rocznik 2015 jest mega zabity deską, ale to tak, że winopijcy narzekający na często przebeczkowane wina hiszpańskie, z przyjemnością do nich wrócą, zachwycając się przy okazji ich delikatnością. Tu dębowe wióry zagłuszają dramatyczny krzyk rozpaczy wędzonej śliwki próbującej dotrzeć jakoś do podniebienia, ale efekt tych starań jest dość marny. W dodatku posmak dębiny bardzo długo utrzymuje się w ustach i naprawdę nie jest to przyjemne. Kwasowość w średnich rejestrach, tanina też obecna, choć teraz nie wiem za bardzo, gdzie szukać jej źródeł.

Rocznik 2016 to zupełnie inna para kaloszy. Tu mamy wino owocowe, o dość przyjemnym aromacie, w smaku nieco przypominające wiśniowy kompot. Oprócz tego kawa i przyprawy, dębina też obecna, ale w znacznie mniejszym natężeniu. Ogólnie wrażenie znacznie lepsze, ale daleki jestem od emocjonowania się tym winem. Zły policjant, na tle bardzo złego policjanta, wydaje się być policjantem dobrym, choć to nie do końca prawda. W przypadku obu win przeszkadza też gorzka końcówka i wysoka zawartość alkoholu (14,0% - 2015; 14,5% - 2016). No, ale taki urok odmiany zinfandel/primitivo, trzeba to zaakceptować.

Rocznik 2016 wydaje się w tym przypadku lepszym wyborem, ale jeśli miałbym Wam coś zasugerować, to może jednak poszukajcie zinfandeli gdzie indziej. Ja płaciłem za wina ok. 50 zł za butelkę (Rossmann), ale znalazłem też tańsze oferty z przedziału 35-40 zł, więc jeśli chcecie to proszę bardzo. Ale nie mówcie potem, że nie ostrzegałem.

środa, 19 grudnia 2018

Grzeczny chłopiec.

Miła świąteczna niespodzianka trafiła do mnie od Ambry SA - właściciela sieci sklepów Centrum Wina (w tym tego obok mojej pracy, choć zakładam, że nie powstał tylko dla mnie 😉) oraz sklepu internetowego Winezja (w którym miałem okazję i przyjemność robić zakupy nie raz). Niespodzianka przyjemna podwójnie, bo ktoś jednak przeczytał (nie twierdzę, że z przyjemnością) moje blogowe wpisy i selekcja win wydaje się być wcale nieprzypadkowa.


Jak się pewnie domyślacie Manzanilla La Jaca będzie dla mnie materiałem edukacyjnym pogłębiającym moją wiedzę na temat Sherry, natomiast Altos de Luzón trafia w mój gust ze względu na zawartość odmian innych, niż powszechnie występujące w Hiszpanii tempranillo; tu pierwsze skrzypce odgrywa monastrell (znany gdzie indziej, jako mourvèdre), a tempranillo wraz z cabernet sauvignon zajmują pozycję na pozór wycofaną, choć w gruncie rzeczy nie mniej ważną. Kupaże - tu nieodmiennie podzielam zdanie Franka Smuldersa - często bywają lepsze od win jednoodmianowych, choć i w tym przypadku nie zamierzam tracić energii na budowanie okopów, z których chyłkiem będę musiał w razie czego czmychać. Degustacje win będą dla nich najlepszym sprawdzianem, a prawda o nich, choćby niewygodna, lepsza od lukrowanego kłamstwa.

Dziękując Ambrze za życzenie chciałbym odwdzięczyć się jej, ale i innym miłośnikom wina, tym samym: wszystkiego najlepszego z okazji świąt Bożego Narodzenia i oby w Nowym - 2019 - Roku moglibyśmy pić wina takie, na jakie mamy ochotę.

środa, 12 grudnia 2018

Lidl na grudzień.

Pierwszym prezentem otrzymanym w tegoroczne Mikołajki była przesyłka z dwoma winami z Lidla, będącymi zwiastunem nowej, grudniowej oferty alkoholi. Nie piszę win, bo w katalogu są i inne napitki; wódki chwilowo interesują mnie średnio, ale whisky warte są rozważenia, może trzeba będzie pochylić się na rozbudową działu skok w bok. ;)


W kartoniku dwa wina - Aglianico del Vulture z Włoch oraz Vinho Verde z Portugalii.


Może trochę dziwić obecność Vinho Verde w grudniowej ofercie, wszak wina te pijamy zwykle latem. Ze względu na swój lekki charakter, delikatne musowanie na podniebieniu i zaznaczoną kwasowość chętnie są one wypijane na tarasach podczas zażywania kąpieli słonecznych. Encostas de Caiz jest zatem wspomnieniem lata, ale wspomnieniem bardzo przyjemnym, wino "wchodzi" elegancko, choć nie ma się co z tym śpieszyć, sporo alkoholu (ale świetnie kryjącego się pod owocem) może zakręcić w głowie. Kwasowość nie jest wyśrubowana, cukier resztkowy obecny, wszystko w niezłej równowadze, nie mam się do czego przyczepić. Wypiłem ze smakiem.


Aglianico del Vulture ma lekko truskawkowy i trochę nieczysty nos. W ustach herbaciane taniny i posmak wiśniowej pestki. Kwasowość jest, z owocem średnio, ale źródła smaku znów trzeba szukać wśród wiśni i czereśni. Teraz wydaje się spełniać rolę raczej wina stołowego, gastronomicznego, bardziej towarzyszącego w tle, niż występującego jako gwóźdź programu. Ale nie jest też gwoździem do trumny ;) Mam wrażenie, że ma potencjał do dalszego rozwoju i być może rozwinie się za jakiś czas. 20 zł za butelkę to może być okazja, by tanio kupić karton win i wrzucić do piwniczki. W razie czego strata niewielka, a kto wie, czy w przyszłości przemysłowe wino (grona z południa Włoch, fabryka działa na północy, w Bardolino nad Gardą) nie okaże się przynoszącą zwrot inwestycją.

W katalogu znalazło się kilka win, których chętnie bym spróbował. Na myśl przychodzi mi kerner z Alto Adige, sauvignon i cabernet franc z Doliny Loary, no i oczywiście wina musujące: prosecco, cremanty i szampany - tych nigdy za wiele. 


Wina do degustacji otrzymałem od Lidl Polska. Dziękuję!

niedziela, 9 grudnia 2018

Ziarno Sherry.

Z ziarnem, jak to ziarnem, nie zawsze wiadomo, czy padnie na podatny grunt, czy w ogóle wykiełkuje, a jeśli już, to czy będzie miało odpowiednie warunki do wzrostu. Jeśli ktoś rozrzucał je wokół mnie, to mógł być pewien, że plony nie będą wyższe od tych zrodzonych przypadkiem na asfalcie. Długo unikałem tematu Sherry mając zresztą na jej temat mylne wyobrażenia. Mój opór chyba jednak nieco zmalał, gdzieś w tym twardym podłożu pojawiła się rysa, pęknięcie, w wyrwie chyba jeszcze za wcześnie mówić. W każdym razie w szczelinie tej zamajaczyła się drobna forma życia, z początku ledwie widoczna, ale uparcie wzrastająca w kierunku światła. Teraz jest już ostrzej zarysowana, z każdym dniem przybierająca konkretne kształty. Warto chyba jej poświęcić chwilę, przytrzymać przy życiu, a może nawet zacząć pielęgnować. Zaczynam przygodę z Sherry, jeśli chcecie, to mi kibicujcie, ja chciałbym tylko podziękować za trud siania Andrzejowi Daszkiewiczowi. Kilka słów, zamienionych na afterku po ostatnim zlocie winnej blogosfery, których być może nawet nie pamięta, miały moc potrafiącą naruszyć jedność monolitu. 

Dziś na temat samych win mądrzyć się nie będę, bo nie mogę. Wszak jeszcze nic nie wiem. Ale etykiety już zamieszczam.



poniedziałek, 3 grudnia 2018

Czerwona Portugalia z Biedronki.

Od opublikowania krótkich recenzji dwóch win białych z portugalskiej promocji w Biedronce minął już niemal miesiąc, więc istnieje spore prawdopodobieństwo, że ze znalezieniem flaszek z okolic Lizbony będziecie mieć mały problem, choć z doświadczenia wiem, że tu i ówdzie można je zawsze znaleźć. Wystarczy trochę pochodzić i poszukać, a czy warto poświęcić na to swój czas - to już jest kwestia osobna. Historycznie rzecz ujmując można powiedzieć, że butelki z Portugalii na półkach Biedronki potrafią zaskakiwać, zarówno jakością jak i cenami, nieraz mogliśmy się przekonać, że w ofercie znajdują się etykiety, które u innych importerów kosztują znacznie więcej.

Opiniami na temat otrzymanych od Jeronimo Martins Polska win dzieliłem się już na swoim profilu na Instagramie, kto go śledzi zna już moje o nich zdanie, dziś więc tylko "cytaty", za to wszystkie razem, może komuś się do czegoś przydadzą.





Podsumowując, mi chyba najbardziej podobało się wino najtańsze z tej czwórki - Reserva do Monte, najmniej zaś te, które pojawia się dość regularnie w ofercie Biedronki, czyli Quinta das Setencostas. Colossal też daje radę, choć mnie nie powalił, natomiast Palha Canas wydawało mi się winem dość wymagającym, nieco zbyt masywnym i sprawiającym mi jakąś tam trudność w piciu, ale chętnie bym je widział w stałej ofercie, z przyjemnością wstawiałbym poszczególne roczniki do swojego składzika, mam wrażenie, że tkwi w tym winie spory potencjał, który może dać niezłe efekty po kilku latach spędzonych w zapomnieniu.

Wina otrzymałem do degustacji od Jeronimo Martins Polska, właściciela sieci Biedronka. Dziękuję!