Na tym blogu, jak również w bezpośrednich rozmowach ze znajomymi wychwalałem prosecco z Lidla jako wino dobre i tanie. Smakowało ono szczególnie mojej żonie a cena ustalona na poziome 13,99 zł za butelkę wydawała nam się wyjątkowo atrakcyjna, a stosunek jakości do ceny wręcz rewelacyjny.
Wino dość szybko znika ze sklepowych półek i są spore problemy z jego dostaniem. Ale gdy przyuważyłem w "swoim" sklepie dostawę, bez wahania kupiłem cały karton. Jak się później okazało, nie była to nawet dostawa, ale przesunięcie towaru z innego sklepu. Widać ursynowianie piją więcej, niż inni :) No, ale im więcej piję win musujących, tym szybciej podniebienie wyczula się na niuanse i niestety... król został zdetronizowany. Może przesadziłem z tytułem posta, król jeszcze żyje, ale już nie rządzi.
Jak to się stało?
Otóż w wolny dzień wygrzewałem się na balkonie i im bardziej słońce muskało promieniami moją umęczoną facjatę, tym bardziej chciało mi się czegoś napić. Winne wtorki #4 zniechęciły mnie nieco do win z Lidla, ale w lodówce chłodziła się jeszcze butelka różowego dornfeldera, więc stwierdziłem, że im szybciej opróżnię lidlowskie wynalazki, tym lepiej wyjdzie na tym moje zdrowie. Wino okazało się całkiem przyjemne w smaku i już nawet powoli wracała wiara w dyskontowe trunki, gdy wparowała żona i rzuciła:
- Co tu tak wódą śmierdzi?
- Jaką wódą, kochanie? Winko piję.
- Nie wiem, wódką śmierdzi w całym domu.
To co pozostawało w butelce wylądowało w zlewie. Niech sobie żona nie myśli, że będę psuł sobie zdrowie różową wódeczką. Nadal jednak twierdzę, że dało się to pić, choć muszę też przyznać, że szum w głowie - jak na tę ilość procentów (11%) i spożytą objętość - mógł niepokoić.
Coś trzeba było zrobić z tak pięknie (mimo tych kontrowersji) rozpoczętym popołudniem, odkorkowałem więc vino frizzante ze spółdzielni Monte del Fra o nazwie Frattino. Super przyjemne wino do wypicia na coraz gorętszym tarasie. Było tak dobre, że z butelką rozprawiliśmy się dość szybko i ogarnęło nas poczucie niedosytu. I w tym momencie rozpoczął się proces detronizacji króla. Otworzyłem żonie prosecco, nalałem sobie odrobinę do kieliszka, spróbowałem i... już wiedziałem, że wino z Lidla nie będzie tak czarujące jak kiedyś.
- Kochanie, muszę Ci powiedzieć, że to Frattino jest...
- Tak, tak, to zupełnie inna klasa - rzuciła moja żona nie pozwalając mi dokończyć zdania.
No i właśnie od tego momentu na tronie siedzi nowy król Frattino. Jest bardziej cool od tego starego, ale od razu podniósł podatki i teraz musimy się liczyć z tym, że miłe wieczory w jego obecności będą kosztowały nas dwa razy więcej :(
Jak to się stało?
Otóż w wolny dzień wygrzewałem się na balkonie i im bardziej słońce muskało promieniami moją umęczoną facjatę, tym bardziej chciało mi się czegoś napić. Winne wtorki #4 zniechęciły mnie nieco do win z Lidla, ale w lodówce chłodziła się jeszcze butelka różowego dornfeldera, więc stwierdziłem, że im szybciej opróżnię lidlowskie wynalazki, tym lepiej wyjdzie na tym moje zdrowie. Wino okazało się całkiem przyjemne w smaku i już nawet powoli wracała wiara w dyskontowe trunki, gdy wparowała żona i rzuciła:
- Co tu tak wódą śmierdzi?
- Jaką wódą, kochanie? Winko piję.
- Nie wiem, wódką śmierdzi w całym domu.
To co pozostawało w butelce wylądowało w zlewie. Niech sobie żona nie myśli, że będę psuł sobie zdrowie różową wódeczką. Nadal jednak twierdzę, że dało się to pić, choć muszę też przyznać, że szum w głowie - jak na tę ilość procentów (11%) i spożytą objętość - mógł niepokoić.
Coś trzeba było zrobić z tak pięknie (mimo tych kontrowersji) rozpoczętym popołudniem, odkorkowałem więc vino frizzante ze spółdzielni Monte del Fra o nazwie Frattino. Super przyjemne wino do wypicia na coraz gorętszym tarasie. Było tak dobre, że z butelką rozprawiliśmy się dość szybko i ogarnęło nas poczucie niedosytu. I w tym momencie rozpoczął się proces detronizacji króla. Otworzyłem żonie prosecco, nalałem sobie odrobinę do kieliszka, spróbowałem i... już wiedziałem, że wino z Lidla nie będzie tak czarujące jak kiedyś.
- Kochanie, muszę Ci powiedzieć, że to Frattino jest...
- Tak, tak, to zupełnie inna klasa - rzuciła moja żona nie pozwalając mi dokończyć zdania.
No i właśnie od tego momentu na tronie siedzi nowy król Frattino. Jest bardziej cool od tego starego, ale od razu podniósł podatki i teraz musimy się liczyć z tym, że miłe wieczory w jego obecności będą kosztowały nas dwa razy więcej :(
------
Allini Prosecco vino frizzante - Lidl 13,99 zł
Monte del Fra Frattino vino frizzante - Winestory 29,00 zł