Chciałem napisać, że znam viognier, ale szybko oderwałem ręce od klawiatury, bo przecież nie znam. Piłem wina z tego szczepu raptem kilka razy, więc nie tyle je znam, co wiem, że istnieją. Dobra okazja by sobie przypomnieć, czego się można po tej odmianie spodziewać.
W takich sytuacjach często sięgam do dwóch książek-podręczników dotyczących win, a mianowicie „Szkoły win” B. Koellikera i B. Kreisa oraz „Szkoły wina” A. Jefforda. Z ich lektury możemy dowiedzieć się, że viognier daje raczej wina cięższe, oleiste, pełne. W bukiecie przeważają aromaty kwiatów (akacja, wiciokrzew, gardenia), ale można też wyczuć owoce (brzoskwinie, morele). Alkoholu im nie brakuje, do rozpracowania butelki polecam towarzystwo, chociaż miłośnicy alko-uderzenia mogą ten rodzaj win polubić. Ale nie tylko to może się podobać. Jefford pisze: „z wszystkich wytrawnych win białych viognier może być najbardziej wytworny, rozpływający się w ustach i najbardziej soczysty”. Autorzy obu książek zwracają uwagę na fakt, że viognier nie jest odmianą dającą wina nadmiernie kwasowe. Bujny nos, mocny alkohol i niewysoka kwasowość mogą sprawić, że wino w nadmiarze stanie się zbyt męczące, ale właśnie te cechy mogą predysponować viognier do roli aperitifu.
Odmiana ta daje bardzo dobre wyniki w rodzimej apelacji Condrieu (północna część Doliny Rodanu), ale winiarski Nowy Świat próbuje zaszczepić ją także u siebie. Dużą popularność zdobywa w Kalifornii i Australii, uprawia ją także w RPA, Nowej Zelandii i Chile.
Butelka, która trafiła w moje ręce, pochodzi właśnie z Chile, z Doliny Limari - regionu w północnej części kraju, w którym temperatury bywają dość wysokie i sprzyjają dojrzewaniu viognier. Jeśli zastosować nową (nieoficjalną) klasyfikację regionów winiarskich Chile, to pochodzi ono z Costa Limari Valley, czyli części przybrzeżnej Doliny Limari - winnice oddalone są od brzegów Pacyfiku o niecałe 30 km.
Wino rzeczywiście jest bardzo aromatyczne i ja bym się tu upierał przy twierdzeniu, że dominują w nim aromaty raczej kwiatowe. Wino jest jasne, czyste, oleiste, w ustach ma swoją wagę. Alkoholu mamy tu solidną dawkę i naprawdę potrafi ono człowieka rozgrzać. Nie trzeba koniecznie sięgać po porto, gdy za oknem temperatury zaczynają spadać poniżej zera stopni, viognier również może pomóc. Końcówka wydaje się dość goryczkowa, o chininowym charakterze.
Picie tego wina dało mi sporo przyjemności, ale nie udało mi się go wypić na raz. Wróciłem do niego następnego dnia i wtedy wydało się już nie tak bardzo alkoholowe, za to kwasowość stała się lepiej wyczuwalna, a goryczka znacznie delikatniejsza.
Butelka ta uzmysłowiła mi, że wina białe to nie tylko niezwykle popularne chardonnay i sauvignon blanc. Czuję, że Viognier, ze swoją zmysłowością, może zawładnąć moim umysłem, zwłaszcza teraz, gdy nadciągają mrozy.
-----------------------------------------------------------
Tabalí, Viognier Reserva 2013
D.O. Limari Valley
odmiany: 100% viognier
alk.: 13,5%
cena: 40 zł (M&P Alkohole i Wina Świata)
-----------------------------------------------------------