niedziela, 22 listopada 2020

Tenuta Sant'Antonio, Amarone della Valpolicella, Campo dei Gigli, 2007.


Kusiło mnie to wino od dawna. To znaczy kusiło mnie, żeby się go w końcu pozbyć z moich zapasów i zrobić miejsce dla młodszych butelek, sam nie wiem dlaczego tak długo wytrzymało w chłodziarce. Co ciekawe, przynajmniej dla mnie, nie mogę znaleźć informacji o dacie zakupu, a w związku z tym także o jego cenie, a takie notatki prowadzę od 2010 roku. Prawdopodobne jest zatem i jest to  prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że dostałem to wino od żony na któreś urodziny, sam sporadycznie wydaję tyle pieniędzy na butelkę wina. Ile? Dowiecie się na końcu tekstu 🙂 

Po nalaniu do kieliszka wino wygląda naprawdę dobrze, było przechowywanie w pozycji poziomej przez cały czas jego u mnie obecności, wszelkie wytrącenia osadziły się zatem na ściance butelki, a do czaszy trafiło wino klarowne o barwie dość ciemnej z rubinową otoczką. Z wyglądu oceniłem je na dość młode.

W nosie mamy typowe dla amarone aromaty rodzynek (to z podsuszanych gron w celu skoncentrowania w nich cukru tłoczy się tego typu wino), skóry i drewnianej szuflady z przyprawami.

W ustach nadal mamy smak rodzynek, ale też świeżej (!) soczystej wiśni, pomieszanej ze słodką czereśnią, w końcówce zaś ujawnia się posmak gorzkiej czekolady.

Po trzynastu latach od zbioru winogron i pewnie jakichś dziesięciu obecności na rynku, wino prezentuje się naprawdę dobrze. Teoretycznie mamy tu przepis na wino nieśmiertelne, wszak zawiera dużo naturalnych „konserwantów”: 16% alkoholu, niemałą dawkę cukru resztkowego, doskonale wyczuwalną kwasowość i solidną taninę. To elementy, które długowieczności wina sprzyjają. Producent ocenia potencjał starzenia na jakieś 15-20 lat, ja piję wino, które wydaje się młodziutkie.

W piśmie o winie Ferment, nr 7 - zima 2018, Ewa Wieleżyńska zamieściła na temat Campo de Gigli notkę, tyle że opisywała rocznik 2012. Pozwolę sobie przytoczyć jej spostrzeżenia, mam nadzieję, że koledzy z Fermentu nie będą mieli mi tego za złe.

"Wino bynajmniej jeszcze nie takie stare, ale już porządnie ewoluowane. A ataku grzybowo-balsamiczne, potem rozwija aromaty śliwki i galaretki wiśniowej, by w końcu popaść w puddingowo-kokosową słodycz, równoważoną aromatami cedru, ściółki leśnej i jałowca. Zapach tego amarone szybko okazuje się znacznie ciekawszy niż smak. W ustach owoc już zetlał, cały czas mocno trzyma się natomiast beczka. Sprawy nie ratuje osobna jakby kwasowość. Wino jest słodkie, suche pozbawione świeżości. W końcówce ujawnia się w dodatku niedojrzałość owocu."

Ocena punktowa 88/100, czyli nie tak źle, w redakcyjnej skali podpada pod „wino dobre do bardzo dobrego” (84-89 pkt). 

Bardzo ładny opis, ja tak o winie pisać nie umiem, ale wrażenia z degustacji zgoła odmienne od moich, a mamy tu do czynienia z winem o 5 lat młodszym. Czy to kwestia słabszego rocznika, czy może słabszej butelki, trudno powiedzieć. Hugh Johnson pisze o roczniku 2012: „Amarone powinno być dobre”, zaś o roczniku 2007: „Niektóre wina świetne, ale potrzebna selekcja”. Wine Enthusiast ocenia oba roczniki na doskonałe, 92 pkt za 2012 i 93 za 2007, przy czym 2007 można już pić (choć warto jeszcze poczekać), a  z 2012 zdecydowanie nie warto się spieszyć.

Niezależnie od tych dywagacji, ja na koniec dodaję uwagę od siebie: wino bardzo mi smakowało. Cała reszta w tym przypadku zupełnie nie ma znaczenia. 


wino: Tenuta Sant'Antonio, Amarone della Valpolicella, Campo dei Gigli, 2007.
pochodzenie: Włochy, Veneto.
odmiany: corvina i corvinone 70%, rondinella 20%, croatina 5%, oseleta 5%
alk.: 16%
cena: 329 zł (aktualne roczniki w Winestory)

środa, 4 listopada 2020

Faustino V.


No dobra, dziś naprawdę krótka notka. Faustino V kupiłem podczas jesiennych Targów Wina w Leclercu, razem z kilkoma innymi winami i gdy "pochwaliłem się" zakupami na facebookowym profilu bloga, Dota z bloga On Egin Eta Topa (pozdrawiam!) stwierdziła, że to Faustino jest jednym ze słabszych produktów bodegi. Piję je pierwszy raz i niczego mu w moim mniemaniu nie brakuje. W porównaniu do raczej średniego Faustino VII, które można uważać za jedno z podstawowych win producenta (zrobione tylko z tempranillo, 6 miesięcy w beczce), Faustino V wyróżnia się na duży plus. Obok tempranillo mamy tu też mazuelo, a obie odmiany starzono w amerykańskim dębie przez co najmniej 18 miesięcy. Wyszło wino soczyste, łagodnie w piciu (szczególnie drugiego dnia), miłe dla podniebienia, z ładnym owocem i pikantną końcówką. 

Cena wydaje się dość wysoka, ja w promocji zapłaciłem za to wino 59,99 zł, a na sklepowych półkach regularna cena zbliża się raczej do poziomu 85-95 zł. Ja nie żałuję, że kupiłem. Jeśli macie jakieś doświadczenia z winami z Bodegas Faustino, dajcie znać!


wino: Bodegas Faustino, Faustino V Red Reserva, 2014
pochodzenie: Hiszpania, Rioja
odmiany: tempranillo, mazuelo
alk.: 13,5%
cena: 59,99 zł (Leclerc, październik 2020)


niedziela, 1 listopada 2020

Biały tydzień.


Kilku win w tym tygodniu spróbowałem, same białe, to smakowało mi najmniej, choć oczekiwania co do niego miałem spore. Być może za sprawą moich przyjaciół prowadzących blog "Nasz Świat Win" i często wypowiadających się o austriackich winach w samych superlatywach. Ja sam traktowałem do tej pory grüner weltlinera jak zamiennik sauvignon blanc - odmiany, którą bardzo lubię pić. Technicznie wino bez zarzutu, ale zupełnie bez werwy i wyrazu, moim zdaniem brakowało mu świeżości, jakiejś zadziorności, czegoś co mogłoby wyróżnić je z masy win, choć to wcale najtańsze nie było i pod kategorię win masowych raczej nie podpada. Podczas Targów Wina w ursynowskim Leclercu zapłaciłem za nie 49,99 zł. Jak dla mnie "TakieTamWinko", choć strona producenta kipi od pozytywnych ocen. Może nie mój styl, albo słabsza butelka, a może po prostu ja miałem słabszy dzień.

wino: Weingut Frank, Gruner Weltliner, 2019
pochodzenie: Austria, Weinviertel DAC
odmiany: 100% grüner weltliner
alk.: 12,5%




Podobną kwotę zapłaciłem za wino Weissburgunder Kabinett Trocken 2019 z Winegut Anselmann, a doznania zgoła odmienne. Przede wszystkim smaczne, wyraziste, z ładnym owocem odznaczającym się tropikalną słodyczą i cytrusową świeżością, może niezbyt długie na podniebieniu, ale zapadające na dłużej w pamięci i są to wspomnienia naprawdę miłe. Warto spróbować.

wino: Weingut Anselmann, Weissburgunder Kabinett Trocken, 2019
pochodzenie: Niemcy, Palatynat (Pfaltz)
odmiany: 100% weissburgunder (pinot blanc)
alk.: 13,0%




Kolejnym winem, o którym mogę powiedzieć, że jest bardzo ciekawe, to wino musujące z Chile. Z musiaków najczęściej kupuję sobie hiszpańską cavę i francuskie cremanty, rzadziej i mniej chętnie włoskie prosecco, jeszcze rzadziej, ale z prawdziwą przyjemnością francuskie szampany. Niemieckie sekty sporadycznie, zdarzyło mi się próbować też wina musujące z RPA, ale wino z Chile piłem chyba po raz pierwszy. Wino powstało z owoców z upraw organicznych, ma nawet polski certyfikat BIO, powstało zaś metodą tradycyjną, czyli taką, jaką produkuje się szampany. Można powiedzieć, że szampański jest także skład wina, zrobiono je z mieszanki pinot noir (15%) i chardonnay (85%). Brak mu może głębi i charakteru prawdziwego szampana, ale pije się je naprawdę dobrze. Czuję, że jeszcze nieraz do niego wrócę.

wino: Emiliana, Organic Sparkling Wine
pochodzenie: Chile, Casablanca Valley DO
odmiany: chardonnay (85%), pinot noir (15%)
alk.: 12,5%




Na końcu notatka o winie, które w upływającym tygodniu zrobiło na mnie największe wrażenie. To riesling z Nowej Zelandii, którego producentem jest Babich, firma założona ponad 100 lat temu przez imigrantów z Chorwacji. Wino pochodzi z regionu Marlborough, który my głównie kojarzymy z odmianami sauvignon blanc i ewentualnie pinot noir, rzadziej pijamy wina zrobione z innych uprawianych tam szczepów. Przy okazji należy powiedzieć, że nie jest to wino masowe, pochodzi z pojedynczej winnicy położonej w Dolinie Cowslip. W nosie łatwo wyczuwamy charakterystyczne dla rieslinga aromaty nafty, ale też pomarańczy i innych owoców cytrusowych, a wszystko to wzbogacone słodyczą cukru resztkowego. Znakomita równowaga, wino naprawdę sporej klasy. Polecam.

wino: Babich, Family Estates Cowslip Walley Riesling, 2017
pochodzenie: Nowa Zelandia, Marlborough
odmiany: 100% riesling
alk.: 12,5%