pochodzenie: Hiszpania, Kraj Basków.
odmiany: hondarrbi zuri, hondarribi zerratia, sauvignon blanc, riesling
alk.: 11,5%
Wiele wody upłynęło w rzekach polskich i niemieckich od czasu mojego ostatniego wpisu, który poświęciłem świątecznemu prezentowi otrzymanemu od Niemieckiego Instytutu Wina. Odgrażałem się, że wkrótce opiszę drugie z win, a owo “wkrótce” w tym wypadku trwało ponad 2 miesiące. Czas ten był dla mnie niezwykle interesujący z różnych powodów (z których jednak wyłączyć muszę samo picie wina), a jednym z nich był niezwykle popularny temat sztucznej inteligencji w postaci ChatGPT. Ponieważ wspomniany opis wina chciałbym jednak zamieścić, a całym sobą czuję zażenowanie z powodu niedotrzymania obietnicy, postanowiłem zaprząc sztuczną inteligencję i sprawdzić jak ona się “sprawdzi” w asystowaniu mi przy pisaniu tego wpisu.
Informacje wygenerowane przez sztuczną inteligencję będą miały kolor czerwony, czarny niech będzie wyróżnikiem mojej własnej “twórczości”.
Zacznijmy od tego, co to w ogóle jest za wino, w czym pomocne będą poniższe zdjęcia etykiety i kontretykiety.
“Ecken und Kanten haben, eine Eigenschaft die Mensch und Wein interessant macht. Wir genießen unsere Ecken i Kanten und waren mutig genug es zu wagen, als junge Familie unserem Traum Leben einzuhauchen. Der fertige Traum befindet sich nun in ihrer Flasche.”
Google translator tłumaczy tych kilka zdań dość topornie:
“Ostre krawędzie, cecha, która sprawia, że ludzie i wino są interesujący. Lubimy nasze kąty i krawędzie i byliśmy na tyle odważni, aby jako młoda rodzina odważyć się tchnąć życie w nasze marzenie. Skończony sen jest teraz w Twojej butelce.”
Ja niemieckiego nie znam, ale na podstawie próby Google napisałbym to tak:
“Wady i zalety są cechą interesujących ludzi i win. Lubimy naszą wyrazistą osobowość i znaleźliśmy w sobie młodzieńczą odwagę, by tchnąć życie w nasze marzenia. Efekt ich realizacji wypełnia teraz Twoją butelkę.”
Mam nadzieję, że brzmi lepiej i nie wypacza oryginalnych słów autora tego tekstu. Jeśli sprawnie posługujecie się niemieckim, to zachęcam do umieszczenia własnego tłumaczenia w komentarzu.
Teraz czas zapytać o tłumaczenie sztuczną inteligencję. Jak sobie poradziła? Ano tak:
“Mieć kanty i zalety to cecha, która czyni ludzi i wino interesującymi. Cieszymy się naszymi zaletami i kantami oraz mieliśmy wystarczająco dużo odwagi, aby zrealizować nasze marzenie o stworzeniu życia jako młoda rodzina. Nasze ukończone marzenie znajduje się teraz w twojej butelce.”
Publikuję, nie oceniam ;)
Wydałem też ChatGPT polecenie napisania pięciu zdań o producencie i tu zostałem zaskoczony informacjami, których nie znalazłem na stronie internetowej.
“Franz Hahn był niemieckim producentem wina, który działał w latach 50-tych i 60-tych XX wieku. Znany był przede wszystkim z produkcji win z regionu Palatynatu w Niemczech.
Hahn był innowatorem w swojej dziedzinie i wprowadzał wiele nowych technik produkcji wina, takich jak chłodzenie fermentacji wina za pomocą sztucznego lodu.
Jego winnice były zawsze zlokalizowane na stokach gór, co pozwalało na uzyskanie najlepszego smaku wina dzięki wyższej ekspozycji na słońce i lepszemu drenażowi.
Wina produkowane przez Franza Hahna były cenione za swoją wyjątkową jakość i smak, a także za ich zdolność do starzenia się i poprawiania się z wiekiem.
Dzisiaj winiarstwo Hahna jest kontynuowane przez jego syna, który również produkuje wina o wysokiej jakości i zachowuje tradycyjne techniki produkcji wina wprowadzone przez jego ojca.”
Nie wiem ile w tym prawdy, a ile fałszu, ale pewne informacje o producencie (i polskim importerze) można znaleźć na FB Niemieckiego Instytutu Wina:
“Wina od Weinhaus Franz Hahn GmbH & Co. KG zawitały do sklepów Wielkie Wina w Poznaniu i w Warszawie.
Para młodych winiarzy Yvonne i Martin Hochdörffer przejęli tradycyjną winnicę Franz Hahn położoną w idyllicznym zakątku w południowym Palatynacie w 2016 roku. Tradycja i nowoczesność idą tu w parze. Najbardziej lubią pracę w piwnicy. Tutaj eksperymentują do woli z tradycyjnymi i nietypowymi odmianami winorośli, tworząc unikalne cuvées o nowoczesnym charakterze. Ich pasją są cuvées i starzenie win w beczkach.”
Chciałem sprawdzić, czy sztuczna inteligencja może za mnie opisać to konkretne wino, ale okazało się, że umie się z tego wykręcić, a w zamian zaserwuje kilka uwag ogólnych na temat win i warunków uprawy, które wpływają na ich jakość.
“Niestety, jako model językowy nie posiadam informacji o konkretnym winie Franz Hahn Linemops 2019. Nie mam dostępu do aktualnych informacji dotyczących win, takich jak ich smak, aromat i charakterystyka. Jednakże, mogę zaoferować ogólne informacje na temat win wina.
Ogólnie rzecz biorąc, wina są klasyfikowane na podstawie różnych czynników, takich jak rodzaj winorośli, pochodzenie, proces produkcji, a także rocznik. Wina rocznikowe oznaczają, że wina te zostały wyprodukowane z winogron zebrane w konkretnym roku.
Franz Hahn Linemops 2019 to wino, które zostało wyprodukowane w roku 2019. Jego smak, aromat i charakterystyka zależą od wielu czynników, takich jak rodzaj winorośli użyty do produkcji, warunki uprawy, pochodzenie i proces produkcji wina. Wina mogą mieć różne style i cechy, takie jak lekkość, średnią lub pełną pełnię ciała, wytrawność lub słodycz, a także nuty owocowe, przyprawowe lub ziołowe w smaku i aromacie.
Ostatecznie, opis wina Franz Hahn Linemops 2019 zależy od jego konkretnych cech, które najlepiej opisują winiarze lub specjaliści od wina, którzy degustowali je i oceniali.”
Dość zgrabnie, ale nie idealnie. Muszę sobie poradzić sam ;)
Wino z pewnością warte jest spróbowania. Nie znam dokładnego składu, ale jest ono wieloszczepowe, a o ile zdążyłem się zorientować to właśnie kupaże są konikiem producenta. Mnie cieszył na pewno niezbyt wysoki poziom alkoholu, gdyż ostatnio preferuję wina lżejsze. A czy wino pachniało/smakowało wiśnią, czereśnią, jeżyną czy inną tabaką, to już jest kwestia mniej istotna. Pamiętam, że znakomicie umilało mi wieczór z książką i na pewno jego lekkość w czytaniu nie przeszkadzała.
Serdecznie dziękuję Niemieckiemu Instytutowi Wina za udostępnienie wina do degustacji.
Więcej informacji o producencie znajdziecie na stronie https://weinhaus-franzhahn.de/
Pod koniec ubiegłego roku otrzymałem przesyłkę z winami niemieckimi w ramach świątecznego prezentu od Niemieckiego Instytutu Wina. Od jakiegoś czasu zachodzę w głowę, dlaczego jeszcze znajduję się na listach mailingowych jakichkolwiek instytucji promujących wina, wszak mój blog już od dawna leży zaniedbany. Leży i nawet nie kwiczy. Niemniej jednak się cieszę i traktuję ten prezent jako zachętę do wznowienia pracy nad tekstami. Może to i dobry pomysł, trzeba oderwać się czasem od spraw codziennych, od pracy, czy oglądania YouTube'a.
W pudełku były zapakowane dwa wina, oba miały dość tajemnicze dla mnie oznaczenia na etykietach, co w pierwszej chwili nieco mnie zmroziło, ale potem uznałem, że rozkminianie zawiłych nazw i sformułowań będzie dobrą zabawą, a jednocześnie świetną nauką i przypomnieniem geografii Niemiec. Geografia Niemiec, a także krajów leżących dalej na Zachód może się zawsze przydać w tej niepewnej sytuacji, z jaką mamy obecnie do czynienia. Na moje szczęście mam jeszcze materiały szkoleniowe, jakie zostały mi po podstawowym kursie przybliżającym wina niemieckie, a który miałem okazję zaliczyć w restauracji Jung & Lecker w Warszawie (nie wiem, czy jeszcze ona istnieje).
Ale nie przedłużajmy i zajmijmy się pierwszym winem w smukłej zielonej butelce, zamkniętej korkiem, ale bez plastikowej osłonki, jaka zwykle okrywa górną część szyjki butelki. Odpada nam zatem konieczność szpanowania umiejętnością zgrabnego odcinania tej osłonki za pomocą nożyka, będącego elementem kelnerskiego korkociągu zwanego popularnie trybuszonem 😉
Na butelce naklejona jest taka oto etykieta:
Spróbujmy przyjrzeć się jej elementom. Małym utrudnieniem może być to, że informacje na dole etykiety zapisane są małymi literami.
Na początek nazwa producenta: winegut Peter Lauer; rocznik zbiorów 2017. Orzeł w górnym lewym rogu etykiety oznacza, że winiarnia należy do stowarzyszenia VDP, zrzeszającego producentów spełniających ramowe założenia wymagane do produkcji win najwyższej jakości. Obok orła mamy literki GG, będące skrótem od GROSSES GEWÄCHS, a w dole etykiety logo VDP.GROSSE LAGE, co oznacza, że mamy do czynienia z absolutnie najwyższą klasą przeznaczoną dla win wytrawnych. Jest to odpowiednik francuskiej klasy Grand Cru.
Poniżej loga VDP.GROSSE LAGE możemy odczytać nazwę siedliska Feils, mieszczącego się nad rzeką Saarą (niem. Saar) w miejscowości Biebelhausen, leżącej nieco na północ od miejscowości Ayl, w której to znajduje się siedziba producenta (region winiarski Mosel-Saar-Ruwer). Adres internetowy www.saar-riesling.de kieruje nas bezpośrednio na stronę producenta, gdzie znajdziemy mnóstwo szczegółowych informacji o winnicy i parcelach, z których pozyskiwane są grona na poszczególne wina. Widzimy też oznaczenie Faß 13 czyli Beczka nr 13. To jest ciekawe, bo do tej samej beczki (czy też może grupy beczek tak oznaczonych) trafia co roku tylko wino pochodzące ze zbocza Feils. Inaczej być nie może. Wina z innych parceli trafiają do beczek o innych numerach. Producent twierdzi, że każda beczka ma dzięki temu swoją unikatową mikroflorę, "wypracowaną" przez dojrzewające w nich wina z gron właściwych dla konkretnych siedlisk.
To chyba tyle z tych najbardziej istotnych informacji, dotyczących pochodzenia i wytwarzania wina. Jak to przekłada się na moją konkretną butelkę? Nie wiem jak się przekłada, ale wino było na pewno wyśmienite i piłem je z przyjemnością. Wino było klarowne i miało prześliczny złoty kolor, dość intensywny, ale to może być już kwestia wieku. Producent co prawda określa jego żywotność na ok. 10 lat, co może sugerować, że powoli zmierzamy do końca jego żywota, ale ja nie bałbym się napić takiego wina nawet i w 2030 roku. W ustach wino jest pełne, przeważają smaki melona, nieco dojrzałych cytrusów, lekko podpieczonego jabłka i skórki od chleba. Wspaniała alternatywa dla rześkich i mocno owocowych młodych rieslingów.
Wiedząc, że będę miał do czynienia z winem wysokiej klasy sięgnąłem po dawno nieużywany notes Moleskine, przeznaczony właśnie do winnych notatek (wine journal). Z przykrością stwierdzam, że gumka spinająca okładki nie wytrzymała próby czasu, sparciała i straciła swą elastyczność. Wyciągam z tego wniosek taki, że ani notesów, ani win nie należy oszczędzać na tak zwane "lepsze czasy", bo najlepszy czas na picie i notowanie wrażeń jest właśnie dziś. Jutro może być za późno.
Uprzejmie dziękuję Ani Gmurczyk z Niemieckiego Instytutu Wina za tę winną niespodziankę. Sprawiła mi ona naprawdę wiele radości. Dla porządku przypomnę, że to nie była pojedyncza butelka, opis kolejnego wina wkrótce :)