Za nami ciekawa rocznica, 13. marca obchodziliśmy 587. rodziny rieslinga. Z tej okazji trafiły do mnie dwa wina od polskich importerów przekazane do degustacji przez Niemiecki Instytut Wina.
Wspomniałem o nich na moim profilu osobistym na Instagramie, a także na fanpejdżu bloga na Facebooku (o rany, jak to źle brzmi), więc nie będę się tu powtarzał. Niemniej jednak ta urodzinowa celebracja nie skończyła się na dwóch winach, udałem się do jednego z moich ulubionych sklepów - Winestory, gdzie rieslingi kupowałem zawsze, gdy miałem na nie ochotę, choć jak wiecie z moich blogowych wpisów, nie jest to dla mnie odmiana pierwszego wyboru, mimo że dla wielu doświadczonych winopijców riesling jest akurat numerem jeden wsród białych odmian. Widocznie nie jestem jeszcze wystarczająco doświadczonym amatorem (ciągle!) wina, albo po prostu chadzam własnymi ścieżkami. Z wiekiem przychodzi to całkiem łatwo.
Jednym z tych win jest Schloss Vollrads Riesling QbA Trocken. Wcale nie tak często wracam do tych samych etykiet, ale akurat to wino kupuję w miarę regularnie, może nie każdy rocznik, ale na pewno kilka ich było. Zdaje się, że pierwszym w mojej "karierze" był 2007, ale też w tym samym mniej więcej czasie kupiłem Kabinett z 2005. Biorąc pod uwagę ponad 800-letnią tradycję produkcji wina w zamku, moje doświadczenia z ich rieslingami są nader skromne. Ale są, i są dobre. Wino ma jasny, słomkowy kolor, jest czyściutkie, klarowne. W nosie świeże, lekko kwiatowe, w ustach zaś można poczuć delikatne smaki białych owoców. Kwasowość jest dobrze wyczuwalna, ale raczej delikatna, wino powinno smakować nawet mniej wyrobionym podniebieniom. Cena wina sięga już 95 zł za butelkę, pamiętam, że wcześniej nieco starsze roczniki kupowałem za 75 zł, a z notatek zakupowych wyczytałem zaś, że wspomniany wcześniej 2007 kosztował mnie "jedynie" 59 zł. Wszystko drożeje, nasze hobby staje się coraz bardziej ekskluzywne.
Może dlatego drugie wino wybrałem tańsze, choć też przecież wcale nie takie tanie, 65 zł zapłaciłem za butelkę z Weingut Neiss. To wino z innego regionu - z Palatynatu, Schloss Vollrads pochodzi z regionu Rheingau, leżącego na prawym brzegu środkowej części Renu. Palatynat (Pfaltz) zaś leży na zachód od Renu. Wina Neiss powstają z owoców z upraw ekologicznych, jeśli wśród czytelników tego tekstu są weganie, to kontretykieta zapewnia, że i oni mogą cieszyć się tym rieslingiem. Ekologiczne czy wegańskie, dla mnie to jest w zasadzie bez znaczenia, ale co do zasady w swym charakterze jest dość podobne do wytrawnego rieslinga z Schloss Vollrads, chociaż w tym wypadku owoc (cytrusy) był jakby nieco bardziej wyrazisty. Kwasowość, a wraz z nią i poczucie świeżości, także należy zaliczyć do atutów tego wina.
Oba wina wypiłem z przyjemnością, oba bardzo dobre. Schloss Vollrads może nieco bardziej wysublimowany, ale też niemal o połowę droższy. Do Weingut Neiss można będzie, ze względu na cenę, pewnie wracać częściej, ale raczej nie powstrzyma to mnie od spróbowania kolejnego rocznika ze Schloss Vollrads.