fot. (NASA/ESA)
„No matter what I did it never seemed enough
He said I was lazy, I said I was young
He said, how many songs did you write
I'd written zero, I'd lied and said, ten
You won't be young forever
You should have written fifteen”
„Work” - Lou Reed/John Cale
Ten wpis powstaje niemal miesiąc po poprzednim i to w jakiś sposób tłumaczy powyższy cytat. Z małą różnicą. Młodość nie może być już dla mnie wymówką. Gdy miałem 15, 20, może nawet 25 lat miałem wrażenie, że świat stoi w miejscu, podczas gdy ja byłem wszędzie i miałem czas na wszystko. Dziś lat mam już więcej, ogarnia mnie wrażenie, że stoję w miejscu, za to świat kręci się z ogromną prędkością. Nadmierną jak na mój poziom percepcji. Żeby chociaż kręcił się wokół mnie, mógłbym powiedzieć, że jestem pępkiem świata. Niestety, jestem raczej na jego peryferiach - w kosmicznej próżni, a w pobliżu czyha wielka Czarna Dziura, która nieubłaganie wysysa siły witalne ze mnie, a wraz z nimi teksty…
Na pewno?
Posłuchajmy jeszcze raz duetu Reed/Cale. Jeśli wymówką nie jest młodość, a to już ustaliliśmy, to wynika z niej, że u podstaw tego blogowego pustostanu jest zwykłe lenistwo. To trochę banalne, ale przynajmniej nie takie głupie jak te “kosmiczne bzdury”.
Jeśli więc za miesiąc nie będzie tu nowego tekstu, nie przeszukujcie wszechświata za pomocą teleskopu Hubble’a. Szybciej znajdziecie leniucha przed telewizorem, niż grafomana w kosmosie.
Na pewno?
Posłuchajmy jeszcze raz duetu Reed/Cale. Jeśli wymówką nie jest młodość, a to już ustaliliśmy, to wynika z niej, że u podstaw tego blogowego pustostanu jest zwykłe lenistwo. To trochę banalne, ale przynajmniej nie takie głupie jak te “kosmiczne bzdury”.
Jeśli więc za miesiąc nie będzie tu nowego tekstu, nie przeszukujcie wszechświata za pomocą teleskopu Hubble’a. Szybciej znajdziecie leniucha przed telewizorem, niż grafomana w kosmosie.