W lutym opisywałem dla Was czerwone wino chilijskie o nazwie Chilano, był to średniej jakości cabernet sauvignon - wino poprawne, ale mało emocjonujące. Taki przeciętniak. Tym razem w moim kieliszku znalazł się merlot od tego samego producenta, tyle że w wersji różowej.
Mój stosunek do win różowych znacie, poza nielicznymi musującymi, żadne nie wpasowało się w mój gust. Wiem, że różowe wina mają swoich wielbicieli i wyznawców, szczerze ich podziwiam, ja do nich nie należę, widocznie jeszcze nie dorosłem. Chilano też mnie nie wprowadziło w ten świat dojrzałych winopijców. Na szczęście nie było słodko-landrynkowe (za to mały plus), za to dziwnie metaliczne w ustach. Myślałem, że to tylko moje odczucie, ale żona, która próbowała różowe wino razem ze mną, odniosła podobne wrażenie. Przyznaję, że mimo wszystko dość szybko się z nim rozprawiliśmy, w żadnym wypadku nie blokowało szkła, takie chyba jest jego przeznaczenie - gastronomiczne wino do popicia jedzenia, a nie do rozmyślań nad losem tego świata.
Nie było to wino wieczoru, ale chętnie zabrałbym coś takiego na działkę, kiedy rozpocznie się sezon grillowy. Nie żebym miał przekonanie, że będzie idealnym kompanem (choć może być) przypieczonych na ogniu mięs. Raczej dlatego, że gdyby nie spełniło się w tej roli, nie byłbym specjalnie rozczarowany, a przy okazji nie żałowałbym straty. I w tym sensie jest to wino idealne.
Ciekawostką natomiast jest fakt, że wino z rocznika 2011 wciąż sprawia wrażenie całkiem świeżego. Zazwyczaj rekomenduje się wypicie wina różowego mniej więcej do roku od zabutelkowania. A tu minęło kilka lat, a wino trzyma się nieźle.
Oprócz różowego Chilano miałem również okazję pić czerwoną mieszankę odmian merlot i shiraz. Nie będę udawał, że to wielkie wino, ale z całej trójki właśnie to ostatnie smakowało mi najbardziej. Trudno się tu do czegokolwiek przyczepić, owoc jest wyraźny, ale nie jest to bomba owocowa, kwas zapewnia winu żywotność (a jest to również rocznik 2011 zamykany zakrętką), taniny gładkie, końcówka goryczkowo-pikantna. To wino może się podobać. Nie idealnie, ale całkiem nieźle spłukuje z zębów kleistego camemberta z Normandii. Ceny tych win nie są wygórowane, wydaje się, że ich wycena jest adekwatna do jakości, czyli dość przyzwoita propozycja w popularnej kategorii „do trzech dych”.
—————————————————————————————
Chilano Merlot Rose
Vintage Collection 2011
odmiana: 100% merlot
alk.: 11,5%
cena: 24,90 zł
—————————————————————————————
Chilano Merlot-Shiraz
Vintage Collection 2011
odmiany: merlot, shiraz
alk.: 13,5%
cena: 24,90 zł
—————————————————————————————
Wina otrzymałem do degustacji z Centrum Wina. Dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz