Lubię niespodzianki, oczywiście tylko te miłe i skłamałbym pisząc, że się nie zdarzają. Ale ta dzisiejsza bardzo mnie zaskoczyła, choć obiektywnie rzecz biorąc, nie wydarzyło się nic wielkiego.
Pozwólcie, że przedstawię Wam kilka szczegółów tego wydarzenia:
1) Podróż krajową "siódemką" na północ, odległość do przebycia to ponad 300 km.
2) Podróż jest dość męcząca, bo to ja muszę prowadzić auto.
3) Męczę się, bo auto prowadzę wśród miliona innych zmierzających na północ.
4) Milion aut zmierza na północ, bo dziś zaczyna się długi weekend.
5) Długi weekend zaczyna się już w czwartek, bo w czwartek jest święto.
6) W święto świętują głównie sklepy, więc u celu podróży mogę pocałować sklepową klamkę próbując kupić wino na wieczór.
7) Sytuacja wygląda na beznadziejną, bo choć przezornie zabrałem ze sobą jakąś flaszkę, to jej schłodzenie może zabrać kilka godzin.
Pozwólcie, że przedstawię Wam kilka szczegółów tego wydarzenia:
1) Podróż krajową "siódemką" na północ, odległość do przebycia to ponad 300 km.
2) Podróż jest dość męcząca, bo to ja muszę prowadzić auto.
3) Męczę się, bo auto prowadzę wśród miliona innych zmierzających na północ.
4) Milion aut zmierza na północ, bo dziś zaczyna się długi weekend.
5) Długi weekend zaczyna się już w czwartek, bo w czwartek jest święto.
6) W święto świętują głównie sklepy, więc u celu podróży mogę pocałować sklepową klamkę próbując kupić wino na wieczór.
7) Sytuacja wygląda na beznadziejną, bo choć przezornie zabrałem ze sobą jakąś flaszkę, to jej schłodzenie może zabrać kilka godzin.
I tu, w rocznicę cudu nad Wisłą, choć nie nad Wisłą co prawda, ale nad rzeką Elbląg, spotkało mnie inne nadprzyrodzone zjawisko. Zajrzałem do lodówki teściowej, a trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że to osoba "nietrunkowa", w której znalazłem - nie, w ten w ten cud nie uwierzycie - cavę.
Co prawda tylko "semi dulce", ale i tak przecież "metodo tradicional". Po tych trzystu z okładem kilometrach dała ulgę i radość, jakiej można oczekiwać po niezłym szampanie. Ale wino otwiera umysły i mój też się nieco otworzył. Przypomniało mi się, że to wino zostawiłem teściowej sam osobiście, kilka miesięcy temu, odwiedzając Elbląg w maju.
Prawdziwy cud. Cud niepamięci.
Mała rzecz, a cieszy. |
Prawdziwy cud. Cud niepamięci.
Czy to już nie objawy choroby alkoholowej ? Pędzisz godzinami przez 300km aby pierwsze myśli i kroki skierować ku winom... :)
OdpowiedzUsuńp.s. Mam to samo...np. przedpołudniowa niedzielna przejażdżka 45km na rowerze a na ostatnich kilometrach myśl biegnie do lodówki : czy zostawiłem coś białego do schłodzenia ? :)
Pozdrawiam.
Zaprzeczanie byłoby ewidentnym przyznaniem się do "winy", więc nie zaprzeczam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!