Choć lokale serwujące sushi i sashimi nie leżą na mojej mapie punktów, które mam w zwyczaju odwiedzać, to z przyjemnością przyjąłem (a może właśnie dlatego) zaproszenie Ewy Rybak z Magazynu Wino na warsztaty łączenia ww. potraw z winami. Spotkanie miało miejsce w
Sushi Zushi, przy ul. Żurawiej 6/12 w Warszawie. Brali w nim udział przedstawiciele Magazynu Wino: Ewa Rybak, Kuba Janicki (także blog
Kontretykieta) i Łukasz Kalinowski, blogerzy kulinarni: Joanna Krzewińska (
krolestwogarow.blogspot.com), Kasia Marciniewicz (
www.chillibite.pl) i Marcin Szulżycki (
www.slodkokwasna.pl), a także Witold Białek - przedstawiciel
Atlantiki, importera jednego z win dostarczonych do degustacji win i rodzynek skrobiący co nieco o winach, autor bloga Pisanewinem.pl. Z lekkim poślizgiem (kwadrans akademicki) pojawili się Tomasz Prange-Barczyński (red. naczelny
Magazynu Wino) oraz dziennikarz i tłumacz Paweł Bravo.
Warsztaty miały dość luźny charakter, naszym zadaniem było wyłonienie wina (lub win) najlepiej komponujących się z japońskimi kulinariami. Ja ze swojej strony obiecuję i obiecałem to też organizatorom spotkania, że nie będę się mądrzył w temacie doboru win do potraw, ponieważ nie znam się na tym kompletnie. Przyznaję, że liczyłem trochę na prelekcję Ewy, czy Kuby Janickiego, którzy mają zdecydowanie większe doświadczenie w tej materii, ale ponieważ szerszego wstępu nie było, tym łatwiej mi zachować amatorski klimat mojego bloga i moje obserwacje taki właśnie będą miały charakter.
Sushi i sashimi to dla mnie jeszcze większa magia, niż wino. Dość powiedzieć, że był to bodajże drugi w moim 40-letnim życiu kontakt z tego typu potrawami. Być może jest to przeoczenie z mojej strony, może bezczelna ignorancja, jeśli macie jakieś zdanie na ten temat, proszę o komentarz poniżej. Jak tylko nauczę się sprawnie posługiwać pałeczkami, z pewnością wrócę do zagadnienia. Chociaż pałeczki, jak się dowiedziałem, wcale nie są konieczne do spożywania potraw z ryżu i ryb, wystarczą sprawne palce. Gorzej jest z winami, tu jednak jakieś naczynie wydaje się kwestią kluczową :)
Dalsza relacja będzie miała charakter obrazkowy z drobnym tylko komentarzem. Pod zdjęciami, na końcu, moje skromne wnioski.
|
To puste naczynie to miseczka na sos sojowy. Spróbujcie zamoczyć w nim ryż, a następnym razem nie wpuszczą Was do lokalu. :) Obok fikuśna zagrycha. |
|
Kolorowy zawrót głowy, czyli sashimi z dodatkami. |
|
Zrobiłem małe śledztwo i wyszło mi, że to nighiri w różnych wcieleniach. A może nie? |
|
Chablis wyjątkowo dobrze radziło sobie z potrawami kuchni japońskiej. Dla mnie numer jeden. Swoją drogą bardzo dobre wino. |
|
Pozostałe wina, przed którymi postawiono dość trudne zadanie. Nie wszystkie poradziły sobie z sushi i sashimi, choć wszystkie, bez wyjątku są winami bardzo dobrymi, które chciałbym mieć zawsze pod ręką. |
|
Ta franciacorta nie chciała gadać po japońsku... |
|
... za to bąble z Enoteki Polskiej - Il Mosnel - robiły to świetnie. Mój numer dwa. |
|
Nie są to schaboszczaki, a jednak dobre. Nawet bez panierki... To taki żart, oczywiście. |
|
Trzecie miejsce na pudle. Nie poradziło sobie z... franciacortą i chablis z dwóch pierwszych miejsc, ale z potrawami nie miało problemu. |
|
Kuba z Tomkiem wymieniają uwagi. Ewa niby nie słucha, ale skrzętnie notuje. Bądźcie czujni! |
|
Ci tutaj znają się na kuchni dalekowschodniej. Zapytany o opinię poszedłem zrobić zdjęcie... O co mnie pytaliście? |
|
Wino z Chile dawało radę, nawet bardzo dobrze. Gdyby podium było czteromiejscowe na pewno by się na nim znalazło. Brawo Atlantika! |
|
Nie chcę nic sugerować, ale to znowu są sami okularnicy... Ale fajne chłopaki. |
|
Czwarte miejsce, ale brakowało... o, tyle! |
Obawiałem się trochę tego spotkania i mojego żenującego nieobycia z sushi. Ale atmosfera była świetna i jakoś dałem radę. Na szczęście mam szansę się podciągnąć w temacie. W domu znalazłem książkę "Sushi i sashimi", której autorami są Rosalda Gioffre i Kuroda Keisuke korzystający z przepisów Rie Hasegawy. Wcześniej nie przyjrzałem się jej dokładnie, a to wielki błąd, bo do każdej potrawy jest także sommelierska porada. OK, wina nieco wiekowe i w większości nie do dostania, ale warto zapamiętać producentów, szczepy winorośli i regiony ich uprawy. Taką wiedzą można już się popisywać :)
Mój osobisty wybór win już znacie, jeśli czytaliście podpisy pod zdjęciami. Pozostałe wina były świetne, choć nie w tej kulinarnej kombinacji. Mimo to warto zapamiętać ich etykiety. Kto wie, może będą świetne do śledzia i bigosu :)
Jedząc sushi nigdy nie zamawiałem wina!Chyba muszę następnym razem to zrobić!Sushi jadam tylko w Sushi Wesoła Saska Kępa dlatego, że u nich zawsze jest świeżo i smacznie a do tego mają super ceny!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis ;) NIgdy nie piłem wina do sushi!Muszę to zmienić!
OdpowiedzUsuńDo winka tylko sushi saska kępa!
OdpowiedzUsuńFajna rada. Ja to zawsze do suhi piłem coca colę ;) Przy okazji polecam nową miejscówkę w Warszawie - Susi World. Bardzo fajne miejsce
OdpowiedzUsuńhttps://www.sushiworld.pl/
Wino i sushi to super połączenie
OdpowiedzUsuń