wtorek, 1 stycznia 2013

Winne Wtorki #41.

1. stycznia, Nowy Rok, większość ludzi pewnie jest nieco zmaltretowana szampanami, franciacortami, cavami, sektami i innymi, bardziej podłymi, gazowańcami, a Winne Wtorki na nieco inny temat. I to w dodatku przeze mnie. Frekwencji wysokiej się nie spodziewam, ale nigdy nic nie wiadomo. Tematem jest Cabernet Sauvignon z RPA. Wina z południowej części kontynentu afrykańskiego kojarzą się przeciętnemu konsumentowi z supermarketowymi, niedrogimi winami zrobionymi ze szczepu Pinotage, który ma swoich zwolenników, ma też swoich przeciwników, ale mówiąc szczerze na porządne wina w wielkopowierzchniowych sklepach nie ma co liczyć. Wina z Pinotage towarzyszyły mi na początku mojej winnej przygody, uważałem je nawet za jedne z ulubionych, czas jednak zatarł ówczesne wrażenia, wyczyścił z nich moją pamięć, dziś sięgam po nieco inne butelki. Jeśli jesteśmy gotowi wydać więcej niż 30 zł na butelkę wina, to RPA może być naprawdę ciekawym kierunkiem, o czym przekonałem się na degustacji win Glen Carlou - na 5 butelek żadna nie była słaba. Wśród nich nie było caberneta, ale tego kupiłem we własnym zakresie (kosztował ok. 75 zł) i był rewelacyjny, co stwierdziliśmy z moją żoną jednogłośnie już po pierwszym łyku.

Na dzisiejszą okazję wybrałem Cabernet Sauvignon od tego samego producenta, ale to wino pozycjonowane jest nieco wyżej, jego cena jest ponad dwukrotnie wyższa (159 zł), nazywa się Gravel Quarry i pochodzi z rocznika 2007.


Być może dla wielu to wino wyda się zbyt oczywiste. Typowy Cabernet, książkowy przykład tego, co powinniśmy czuć w nosie i ustach. Ja lubię takie wyraziste wina, zwłaszcza że od pierwszego kieliszka ma się pewność, że mamy do czynienia z porządnym winem, w którym wszystko jest tam, gdzie być powinno. Kolor wina nie zdradza jego wieku, kto wie, może to wino najlepsze ma jeszcze przed sobą, choć już teraz daje mnóstwo radości. Taniny są już dobrze ułożone, ale wyczuwalna kwasowa struktura, spora koncentracja, głęboki, intensywny kolor wróżą temu winu świetlaną przyszłość, może nie nieśmiertelność, ale jeszcze kilka lat uwodzicielskiej, czarującej piękności.

Dobra robota, choć podobno winiarz, który to wino stworzył już dla Glen Carlou nie pracuje. Tym bardziej warto go poszukać, bo nie ma gwarancji, że kolejne roczniki będą równie dobre.

Z okazji Nowego Roku życzę Wam, żebyście pili co najmniej tak dobre butelki, jak właśnie ta, którą ja żegnałem 2012, a witałem 2013 rok. Wszystkiego najlepszego!

---------------------------------------------------------------------------------------------
Winne Wtorki #41 na podniebieniach innych blogerów

---------------------------------------------------------------------------------------------
Blurpp
Białe nad czerwonym
Pora na wino
Winniczek
---------------------------------------------------------------------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz