Opiłem się ostatnio winami białymi, siarczyny rozpłynęły się po ciele i konserwują mnie teraz w stanie niechlubnym, bo ciało niewytrenowane jeszcze, a i mózg wciąż niewyćwiczony... No, ale ja nie o tym. Na szczęście udało mi się jeszcze krzyknąć "dość!" i ostatkiem sił odkorkowałem wino czerwone. I było to dobre posunięcie, bo sycylijski płyn sprawił mi sporo radości.
materiały: www.feudoarancio.it |
Tym winem było syrah pochodzące z 2009 rocznika (podobno nienajlepszego dla Sycyli), a wyprodukowane przez Feudo Arancio. Otworzyłem je do całkiem niezłego steka, który w założeniu miał poprawić wygląd moich bicepsów, a jedynie zaokrąglił brzuch i teraz znów przez tydzień będę musiał jeść zieleninę. No, ale ja nie o tym. Wróćmy do wina, o którym trzeba powiedzieć, że pozbawione było kwasowego pazura, więc może i do długiego przechowywania się nie nadaje, ale po co ma się nadawać, skoro ma dawać radość tu i teraz. Taniny też gładziutkie, czy aksamitne, jak to się mówi, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by cieszyć się owocem suszonej śliwki, a może nawet ładnie uwędzonej, bo nuty dymne nie są temu winu obce, a do tego w ustach pojawia się waniliowa słodycz, pewnie od beczki, bo wino spędziło w niej całe 10 miesięcy. Czyli łatwo i przyjemnie, bez specjalnego wysiłku intelektu, co w przypadku stanu rzeczonego mózgu można zapisać po stronie zalet. Po stronie wad należy też coś umieścić i niech to będzie zbyt mała butelka, lepsza byłaby litrowa - jedna z tych, które coraz częściej pojawiają się w jednym supermarkecie na T.
To wino z supermarketu nie pochodziło, lecz z Salonu Win i Alkoholi, gdzie kosztuje złotych czterdzieści. Natomiast z supermarketu pochodzi inne wino z Sycylii, o 10 zł tańsze i zrobione z innego szczpu, ale o tym wspomnę w następnej notce, więc bądźcie czujni.
Ja od Aranci piłem Chardonnay i też byłem zadowolony: http://czerwone-czy-biale.blogspot.com/2012/08/feudo-arancio-chardonnay-2011-casa-de.html
OdpowiedzUsuńPo syrah sięgnę przy najbliższej okazji.
No proszę - a ja w poniedziałek otworzyłem butelkę białego wina od tego producenta, ze szczepu Grillo. Bardzo przyjemne wino w super cenie. Może wreszcie przełamię impas pisarski i skrobnę coś o nim.
OdpowiedzUsuńWciąż mam ochotę na wina białe, więc zastanawiam się, czy przy najbliższej wizycie w Salonie Win i Alkoholi (albo gdzieś indziej) nie kupić sobie i chardonnay, i grillo. Pozdrawiam komentujących, a szczególnie Blurppp'a, którego komentarze niewiadomo dlaczego się nie pokazują.
OdpowiedzUsuńJa Grillo kupiłem w Samych Swoich, za 24 PLN.
OdpowiedzUsuń