niedziela, 4 marca 2012

Służba.

Służba nie drużba, jak to mówią, więc jak trzeba to trzeba. Albo jak mawiał jeden z naszych prezydentów - "Nie chcę, ale muszę". Los zwany dyspozyturą wysłał mnie na przymusową wycieczkę do Głogowa, co wkur... mnie o tyle, że na ten dzień (3. marca) przypadały 6. urodziny mojej ukochanej córki. Zamiast spędzać dzień z rodziną tłukłem się po polskich bezdrożach do miasta, którego nazwa pochodzi od słowa glogh, które oznacza cierń lub kolec. I jak korona cierniowa Chrystusa, tak mnie decyzyjny kolec dyspozytury uwierał mocno, wyzwalając poczucie krzywdy, którego tak silnie nie doznałem już dawno.




Ale trzeba się było ogarnąć, a potem jakoś pocieszyć. Na szczęście Hotel Qubus okazał się przyzwoity (w dodatku nie miałem współlokatora), a naprzeciwko niego znajdowała się stacja benzynowa Statoil, w której o każdej porze dnia i nocy można zaopatrzyć się w wina. WINA!?  - krzyknąłby ktoś słysząc te słowa, ale ja odpowiedziałbym spokojnie - TAK, WINA - bo w odróżnieniu od stacji warszawskich można w Głogowie kupić przyzwoite wina Torresa (i te z Hiszpanii, i te z Chile), jak również argentyńskie Trivento.

Chętni na nie się znaleźli, karty płatnicze poszły w ruch i choć obsługa gotowa była wzywać ochronę słysząc słowa CARMENERE i MALBEC, to szczęśliwie udało nam się opuścić stację, bez uszczerbku dla zdrowia, ale z siatką win w ręku.

Carmenere to oczywiście Santa Digna Torresa. Wino o typowym dla tego szczepu aromacie jeżyn i porzeczek, choć współuczestnicy niedoli wspominali też o wiśni i agreście nawet, jak również waniliowym posmaku francuskiej beczki, nazywając ją dębową dechą. Porządne "3+" w skali pięciostopniowej.

Na więcej zasługiwało Trivento, wino ze szczepu malbec (Golden Reserve 2007), któremu ja przyznałbym mocną czwórkę z perspektywą podniesienia oceny w przyszłości. Teraz przeszkadzał mi nieco waniliowy posmak, którego nie zapamiętałem degustując rocznik 2006, o którym pisałem już kiedyś tu.

Ciekawa rozmowa z kompanami i pyszne wina osłodziły mi jakoś gorycz rozłąki z rodziną. To było widać na zewnątrz. Niewidoczny dla przyjaciół ból serca łagodziłem ciepłymi wspomnieniami o tych wszystkich dobrych i tych trochę mniej dobrych wyczynach mojej Lenki. 

Z dalekiego Głogowa życzę Ci córuniu WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
----------------------
ps. Zdjęć etykiet nie zrobiłem, ale zainteresowane nimi osoby znajdą je na stronach producentów:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz