Na koniec degustacji win libańskich, które miałem okazję wygrać kiedyś w konkursie organizowanym przez Winestory, zostawiłem sobie oczywiście butelkę najdroższą (179 zł) i najstarszą (rocznik 2000). Etykieta z tego rocznika różni się nieco od nowszych, ale sądząc po opisie tego wina na stronie importera mamy do czynienia z winem będącym kupażem o następującym składzie:
50% cabernet sauvignon
40% mourvedre
10% syrah.
Wino przed butelkowaniem nie jest filtrowane, nie dziwi zatem spora ilość osadu, który po tylu latach miał prawo się już wytrącić. Czerwone wina z czasem tracą swój intensywny ciemny kolor, stają się jaśniejsze, mają barwę bardziej ceglastą - nie wiem jak długowieczne mogą być wina tego producenta, ale sądzę że już najwyższy czas, by opróżnić butelkę.
Zgodnie z zaleceniem wino zdekantowałem, co pozwoliło je nieco napowietrzyć i pozostawić osad w butelce. Nieco obawiałem się "bretta", ale w przypadku tego wina nie był to problem. W każdym razie znacznie mniejszy niż w przypadku Silver Selection.
Wino okazało się bardzo smaczne, aromatyczne, owocowe. Sporo suszonej śliwki, odrobina kwaskowatej żurawiny, alkohol wyczuwalny, ale zupełnie nieprzeszkadzający w piciu. Brakuje trochę sprężystości caberneta, ale sądzę, że to już chyba kwestia wieku. To nie muskularny osiłek, a okrzepły już nieco pan w średnim wieku, nadal jednak silny, postawny i wytwornie elegancki.
Ponieważ wszystkie wina z Libanu, jakie miałem w swej kolekcji zostały już wypite, pokuszę się o małe podsumowanie. Dla mnie, jako amatora, najbardziej przypadła do gustu Massaya Classic - bardzo smaczna, łatwa w piciu i przystępna cenowo (49 zł). Silver Selection to wino najtrudniejsze w całym zestawie, ale też dające sporo satysfakcji i niezapomnianych wrażeń (cena: 75 zł). Gold Reserve to wino naprawdę smaczne, ale jeśli miałbym wydać niemal 180 zł za butelkę, wolałbym poszukać młodszego rocznika. Według Wojciecha Bońkowskiego, który miał okazję degustować "libańską trójcę", nowsze roczniki Gold Reserve są znacznie lepsze od poprzednich. Sprawdzę to, jeśli tylko będę miał okazję je dostać.
Czyli u Ciebie też bretta nie było ;-)
OdpowiedzUsuńBretta nie było, było całkiem przyjemnie. Silver Selection piłem już wcześniej na degustacji w Winestory i odnoszę wrażenie, że wówczas stajenne aromaty były bardziej dokuczliwe, niż w przypadku mojej butelki. Albo istnieją różnice w poszczególnych butelkach, albo tamta była po prostu słabo zdekantowana. W każdym razie libańskie wina, które w Winestory mnie na zachwyciły, w domu okazały się zupełnie inne, interesujące, zachęcające do dalszej eksploracji libańskiego kierunku. Może czas na Musara?
OdpowiedzUsuń