niedziela, 4 grudnia 2011

Winne Wtorki #17

Winne Wtorki #17, czyli moja kolej na ustalenie tematu. Jest nim malbec, w każdej postaci i skądkolwiek, choć muszę się przyznać, że ja mam słabość jednak do tych z Argentyny. Podczas winnych wtorków trochę różnych win się już przewinęło, ale malbeka pijemy po raz pierwszy. Cieszę się, że to ja mogłem zaproponować wina z tego szczepu, bo jak wiedzą uważni czytelnicy tego bloga, wina z malbeka należą do moich ulubionych.



Alfa Crux 2006, o nim mowa w tej notce, to wino wyprodukowane przez Bodegas y Vinedos O. Fournier. Butelkę, którą składam Bachusowi w ofierze z okazji Winnych Wtorków, kupiłem już dawno temu - 15.11.2010, u Mielżyńskiego. Ciekawe, czy jeszcze je sprzedaje? Tam też piłem inne wino Fourniera - Beta Crux, które towarzyszyło całkiem niezłemu stekowi. Jak pisze Andre Domine w swym dziele "Wino" Hiszpan Jose Manuel Ortega Gil-Fournier wraz z innymi inwestorami w 2001 roku otworzył w Uco Valley wytwórnię win naszpikowaną najnowszymi technologiami i wzbogaconą o restaurację. Skoncentrowano się na tempranillo, jednak prawdziwą gwiazdą miał się okazać Alfa Crux Malbec. Wiele sobie obiecywałem po tym winie. Po pierwsze, dość wysoka cena - 146 zł, sugeruje też wysoką jakość, zwłaszcza że Alfa Crux dość szybko zyskał renomę wina wartego uwagi. Po drugie, mój ulubiony szczep. No i po trzecie - długie oczekiwanie na degustację. Kiedy otworzyłem butelkę byłem nieco rozczarowany mocnym aromatem alkoholu, Alfa Crux z roku na rok ma go coraz więcej. Oprócz tego skórzany zapach, kojarzący mi się wyraźnie z zapachem piórnika kupionego w krakowskich Sukiennicach. Trochę nut lakierowych - zero owocu. W ustach gładko i przyjemnie, trochę odbeczkowej wanilli i porzeczki, ale nie czarnej, raczej czerwonej. Nie zachwyciło mnie to wino, żal o tym mówić (nie chcem, ale muszem). Zostawiam zatem jego część na inny dzień, wydaje mi się, że dopiero dobry kawał mięcha będzie potrafił wydobyć prawdziwe oblicze Alfy Crux. Zatem czekam...

-------------
24h później
-------------

Dziś wino mnie zaskoczyło bardzo pozytywnie. O ile nos specjalnie się nie zmienił, to w ustach wino było już zupełnie inne - pojawił się cudowny, niesamowity smak wiśni. Widać wino musiało pooddychać. Zresztą producent na etykiecie zaznacza wyraźnie, że wino potrzebuje dekantera. Wcześniej mi to umknęło. 


-------------
16h później
-------------

Nie wołowy stek, ale kilka kawałków wieprzowej karkówki trafiło w moje ręce. Nie przeszkodziło mi to jednak w tym, by doprawić mięso "specyfikiem do steków", jaki dostałem od mego serdecznego przyjaciela - Tomasza, który spędzał ostatnie wakacje w dalekim Teksasie.

Efekt? Zgodny z przewidywaniem. Malbec + grillowane mięso zawsze musi smakować. A dobry malbec i świeżutkie grillowane mięso to już prawdziwe niebo w gębie.

Podsumowując degustację stwierdzam, że wino Alfa Crux jest naprawdę niezłe. Jednak biorąc pod uwagę jego cenę muszę szczerze powiedzieć, że aż tyle warte nie jest. Beta Crux, Lagarde czy Trivento (GR) potrafią dać jeszcze więcej przyjemności za zdecydowanie mniejsze pieniądze.


------------------------------------------
O.Fournier
Alfa Crux Malbec 2006
alkohol: 14,7%
Mielżyński - 146 zł (15.11.2010)
------------------------------------------ 

------------------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz