Dziś mamy pierwszy wtorek miesiąca, a zatem jest to Winny Wtorek. Tym razem ja decydowałem o tym, jakie wina będziemy pili i zaproponowałem białe wina z Kalifornii. Robi się ciepło, nawet upalnie, na ochłodę białe wina wydają się być dobrą propozycją, a Kalifornia znana jest u nas powszechnie za sprawą Carlo Rossi - może warto pokazać czytelnikom inne oblicze Złotego Stanu.
Ja zaopatrzyłem się w butelkę Kendall-Jackson Vintner’s Reserve Chardonnay 2013 w sklepie Wino i Spółka. Jeszcze nigdy nie miałem tak blisko do specjalistycznego sklepu z winem, choć przyznać muszę, że w promieniu pięciuset metrów mam do dyspozycji: Żabkę, Małpkę, Odido, Tesco Express, Biedronkę i Leclerka (tak, tak, tego słynnego - ursynowskiego) nie licząc kilku sklepów typu "Alkohole 24H”. Ostatnio w moim budynku otworzył swe podwoje dyskont alkoholowy "Prosto z palety", ale do sklepu Wino i Spółka mam raptem 2 metry od wyjścia z klatki schodowej, trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś (poza moimi sąsiadami) miał bliżej.
Wino, które dziś mam zamiar opisać, próbowałem już wcześniej podczas degustacji zorganizowanej z okazji otwarcia sklepu, ale nie zrobiło ono na mnie szczególnego wrażenia. Chciałem jednak się z nim zmierzyć jeszcze raz, dziś mam ku temu okazję.
To chardonnay dojrzewa w małych beczkach (dąb francuski i amerykański), więc nos jest mocno zdominowany przez dębinę, nuty maślano-migdałowe są wszechobecne i zdawać by się mogło, że wino jest przez beczkę ukatrupione. Ale w ustach już tak nie jest, owoc potrafi się przebić, kwasowość mu w tym pomaga, choć szczerze mówiąc jest zbyt agresywna, szorstka i jakaś taka sztuczna. Ogólne wrażenie niezłe, ale za cenę ponad 100 zł można oczekiwać więcej i w tym kontekście wino nieco rozczarowuje. Pamiętam degustację win Wente, pamiętam ich beczkowe chardonnay, którego charakter był identyczny, tyle że wino kosztowało niemal dwa razy mniej.
Choć to wino jest jednoszczepowe to śmiało możemy uznać je za kupaż, owoce pochodzą z upraw rozmieszczonych w różnych hrabstwach (county) Kalifornii, a ich udział jest ściśle określony:
36% Monterey County,
33% Santa Barbara County,
14% Mendocino County,
14% Sonoma County,
3% San Luis Obispo County.
Po co to wszystko? Zapewne chodzi o odmienne „terroir” poszczególnych upraw. I tak: Monterey County odpowiada za smaki cytrusowe, Santa Barbara County za smaki mango i ananasa, Mendocino County za posmak zielonego jabłka, a Sonoma County za nuty dojrzałej gruszki. Moje podniebienie, nie ma chyba takiej „rozdzielczości” smakowej, dla mnie wszystkie te smaki zlały się w jeden, który dobrze kojarzę pijąc beczkowanie chardonnay, a mianowicie smak bananowej gumy balonowej.
W zasadzie mógłbym podsumować, że to wino wpisuje się w jakiś utarty schemat, brak mu oryginalności, a przez to może wydawać się zbyt drogie, jak na wrażenia, których dostarcza. Ale wydaje mi się, że równie dobrze może być winem pełnym niuansów, których ja nie umiem wychwycić. Może nie potrafię właściwie docenić wina, które (jeśli wierzyć informacjom producenta) od ponad dwóch dekad jest najlepiej sprzedającym się chardonnay Ameryki. Ale tam kosztuje tylko 17$ ;)
Kendall-Jackson Vintner’s Reserve Chardonnay 2013
odmiana: 100% chardonnay
alk. 13,5%
cena: 107 zł (Wino i Spółka, czerwiec 2015)
Winne Wtorki #101 na podniebieniach innych blogerów:
---------------------------------------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz