środa, 24 czerwca 2015

Formuła 1 i wino.

Wpadłem ostatnio do Winestory przy KEN 85 w Warszawie, lubię ten sklep, od niego zaczęła się moja zabawa z winem. Przyjechała akurat świeża dostawa, a z kartonów wyciągnięto między innymi włoskie nowości. Pochodziły z winiarni Castorani mieszczącej się w Abruzji - regionie, który na pewno nie jest dla Was obcy, któż nie słyszał o Montepulciano d'Abruzzo. Wśród butelek było oczywiście i takie wino, ale ja chwyciłem za wina białe, wszak ostatnio trochę gorąco, białe chłodne wino w takiej sytuacji to marzenie każdego winomaniaka. Jedno z nich to czyste trebbiano, drugie zaś pecorino. No i cóż, okazuje się, że jestem noga w tym temacie, z włoskich białych win najwięcej chyba piłem pinot grigio, no i trochę odmian uprawianych na Sycylii: catarrato, insolia czy grillo. Pecorino i trebbiano to dla mnie - uwaga, trochę przyszpanuję - terra incognita.

Na kontretykiecie kilka zdań po włosku, które mi nic nie powiedziały, gdyż nie znam tego języka, ale podpis pod nimi wydał mi się znajomy. Jarno Trulli. Mówi Wam to coś? Tak, to były kierowca Formuły 1, na pewno jego nazwisko obiło się wam o uszy, wszak Formuła 1 istniała przed Kubicą, a i po nim ma się dobrze. Trochę jeszcze Trullim poczytałem, okazuje się, że potrafi nieźle kręcić kółkiem, ale też i interesami. Posiada udziały nie tylko w tej winnicy, ale ma też hotel w Davos (Trulli zresztą pomieszkuje w Szwajcarii, w St Moritz), w którym znajduje się restauracja o nazwie, a jakże - Jarno, w której podają wina, a jakże - Castorani. Koło się zamyka, biznes się kręci, chodzi jak w szwajcarskim zegarku. Takim jak Audemars Piguet - Trulli jest również ambasadorem tej marki.

foto: Audemars Piguet

Dążenie do mistrzostwa ma się chyba we krwi, czy też innych genach. Nie wystarczy, żeby wina po prostu były i dało się je pić. Jarno chce aby były perełkami i często mu się to udaje, jego wina zdobywają medale i nagrody w konkursach, wyróżnienia w prasie winiarskiej.

Cadetto zrobione z trebbiano może jeszcze nie osiąga mistrzostwa, to raczej podstawowe wino, ale jest smaczne i, co najważniejsze, z każdym kieliszkiem staje się coraz lepsze, coraz ciekawsze, rozwija się w kieliszku, tlen ewidentnie mu pomaga. Na początku daje o sobie znać dość mocna goryczka, która z czesem łagodnieje a do głosu dochodzą nuty migdałów.


Amorino (100% pecorino) od razu przekonuje do siebie, ja od pierwszego kieliszka czułem spore zadowolenie i nie opuściło mnie ono aż do końca. Jest świeże, ale też dość masywne, miałem wrażenie, że obcuję z całkiem konkretnym winem. Dojrzewa ono od 4 do 5 miesięcy nad osadem, stąd pewnie bierze się jego wyrazistość. 


Oba wina zarobiły u mnie "uśmieszek", co oznacza, że ich picie sprawiło mi sporo radości. Nie są to wina najtańsze, ale winom aspirującym do podium nie można robić z tego powodu wyrzutu. Jeśli trafią w wasze ręce (i na wasze podniebienia) dajcie znać, jestem ciekaw Waszych wrażeń. Chciałbym wiedzieć, czy to wina były dobre, czy pomaga im radosna aura Jarno Trullego.

--------------------------------------------------------------------------------
Podere Castorani, Cadetto, 2014
odmiana: 100% trebbiano
alk.: 12,5%
cena: 45 zł
--------------------------------------------------------------------------------
Podere Castorani, Amorino, 2014
odmiana: 100% pecorino
alk. 13,0%
cena: 79 zł
--------------------------------------------------------------------------------

Wina kupiłem za własne pieniądze, ale z blogerskim rabatem :) Dziękuję!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz