Na prezentacji francuskiej oferty wino Johan du Barrou Reserve 2011 z apelacji Corbieres podano po znanym winie Pays d’Hérault Carignan Vieilles Vignes 2012 i wtedy wydało mi się ono bardziej prawdziwe, niż poprzednie. Może bez rewelacji, ale też bez magicznych sztuczek, którym próbowało czarować zebranych Carignan (wielu te sztuczki kupiło).
W domu wypiłem dwie butelki tego wina, przy czym pierwsza poszła mi całkiem gładko, ale niewiele z niej zapamiętałem. Natomiast do opisywania wina zabrałem się przy drugiej butelce, która następnego dnia wydała mi się mniej ciekawa. Nos jest dosyć oszczędny, dopiero po chwili pojawiają się jakieś delikatne wiśniowe aromaty, które nabierają wyraźnego charakteru po potraktowaniu wina napowietrzaczem. W ustach też tak sobie, coś szczypie w język i nie wiem, czy to taki typ kwasowości, czy może "wystający" alkohol, a może jedno i drugie. Wino nie epatuje owocem, choć i tu sytuacja poprawia się po odczekaniu chwili w kieliszku. Intensywne napowietrzanie podbija nuty wiśniowo-waniliowe. Z czasem wino nieco łagodnieje, ale całość wciąż pozostaje pod dominacją tandemu kwasu i alkoholu.
Nie będę Wam tego wina specjalnie polecał, ale jeśli już trafi w Wasze ręce, to po otwarciu dajcie mu chwilę odpocząć. Na pewno będzie lepsze. Przypuszczam, choć tego nie sprawdziłem, że może nieźle pasować do pieczonego, czy grillowanego mięsa.
Wino i napowietrzacz otrzymałem w prezencie od Jeronimo Martins Polska, właściciela sieci Biedronka. Dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz