wtorek, 16 czerwca 2009

Wakacje z Panem S.



Aktualnie znajduję się na Gran Canarii, chciałem zatem w swoim blogu napisać coś na temat tej wyspy, ale co by tu napisać odkrywczego, kiedy wszystko można wyczytać w pierwszym lepszym przewodniku. Że góry ładne, że słynne kanaryjskie diuny zachwycające, że woda w oceanie ciepła? Nuda!

Ale życie potrafi sprawić niespodziankę i wesprzeć autora miotającego się w poszukiwaniu natchnienia.

Dziś w sklepie spotkaliśmy miłego Polaka (pozdrawiamy Cię, Marcinie) z którym porozmawialiśmy sobie o życiu na wyspie. Podobno na Gran Canarii mieszka oficjalnie i zupełnie legalnie 600 naszych rodaków. Robią tu interesy, trochę budują, wykonują jakieś usługi. Opowiedział nam co nieco o swoim tutaj życiu. Okazało się, że był między innymi kelnerem w barze „Tertulia” w naszym hotelu.

- „Fajny hotel, pracowałem tu trochę, ale wiecie, to ciężka praca, teraz pracuję na swoim.” - powiedział próbując sprzedać nam swoje usługi jako kierowcy-przewodnika. „Tu obok jest jeszcze lepszy hotel, też w nim pracowałem, a ostatnio był tu nawet Pan S. ze swoją świtą. Urządził tu konferencję dla 50 osób, które zabrał na wyspę swoim prywatnym samolotem.”

- „To ciekawe.” – odpowiadam i nie była to tylko zdawkowa reakcja na jego słowa, gdyż Pan S. jest moim pracodawcą.

- „Chodziłem po promenadzie, dużo Polaków.” – mówi Marcin – „Trochę sobie z nimi pogadałem. Byli bardzo zadowoleni. Super pogoda, szef za wszystko płaci.”

- „To ciekawe.” – mówię raz jeszcze, choć tym razem nieco grzecznościowo.

- „Macie mój telefon, zadzwońcie, pokażę Wam kawałek wyspy i nie zedrę z Was, jak Ci tutaj.”

Uświadomiliśmy sobie, że naprawdę nie jest tu jakoś tanio. Piwo w knajpie kosztuje 3 euro, litr sangrii aż 11. Sałatka - trochę warzyw z tuńczykiem aż 6 euro. Drogo.

Zwłaszcza, że Pan S. kilka tygodni wcześniej obciął mi pensję o 15%.
Rzeczywiście, nabraliśmy pewności, że ktoś z nas zdziera…

No, ale w końcu jest kryzys…


4 komentarze:

  1. No proszę - świat jest naprawdę mały! A swoją drogą trochę dziwne, że Pan S. jako miejsce wakacyjnego szaleństwa wybrał Gran Canarię - jest przecież mnóstwo innych, zdecydowanie bardziej ekskluzywnych miejsc... Chyba zatem należałoby powtórzyć za autorem: "No, ale w końcu jest kryzys..."

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy Pan S. wypoczywał na Gran Canarii. Wiem, że w ekskluzywnym hotelu wynajęta była sala konferencyjna. Ale po konferencji, jak to po konferencji, czas jest wolny.

    Pan S. był na GC, Krzysztof Kolumb podobno też tam był, byłem i ja. Niestety, nie udało nam się spotkać tam razem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I dobrze, żeś się z Panem S. nie spotkał. Tylko by ci wakacje zepsuł ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Śmierdząca sprawa...
    Bardzo podejrzana i mętna!
    No ale żeby tak wziąć i wyrwać!?
    15%?
    Fa mać! Niedobry S.

    OdpowiedzUsuń