sobota, 29 września 2012

W oczekiwaniu na...

W zasadzie wszystko przebiega według planu, zgodnie z którym mam opróżnić szereg butelek z ich zawartości, by dokopać się w końcu do win włoskich, najpierw tych z Piemontu (Barolo i Barbaresco), a potem tych z Veneto (Amarone). Piszę w zasadzie, bo uległem swej słabości do kupowania win, a miałem tego nie robić. Ale o tym występku napiszę innym razem, bo akurat te wina stoją zapakowane w kartonie i schowane, by w realizacji mego planu nie przeszkadzać.

Te pójdą w pierwszej kolejności...
... te jako następne.
Co stoi na drodze do celu? Przede wszystkim cabernety - a te akurat wszystkie pochodzą z Hiszpanii. Po nich rodzynki w postaci Ch-d-P od Sabona i Vina Ardanza (La Rioja Alta). Potem ewentualnie Chateau Brown, ale w tym przypadku zastanawiam się, czy nie zostawić go na później. Choć to też przecież głównie cabernet. Pożyjemy, zobaczymy.

Hiszpańskie Cabernety + rodzynek w postaci Vina Ardanza
Na pierwszy ogień idzie Gran Coronas (DO Penedes) ze znanej wytwórni Torresa. O winach Torresa pisałem już wcześniej. Różne są opinie na temat win tego producenta. Jedni je kochają, inni nienawidzą. Moim zdaniem mają one swój odpowiednik w świecie motoryzacji, którym jest... Volkswagen. Niby nudne auta, ale porządnie wykonane i z grubsza niezawodne. Pytanie teraz, czy Gran Coronas to Passat, czy może raczej Golf.

Gran Coronas nie jest czystym cabernetem, 15% składu to tempranillo, które jest nawet całkiem dobrze wyczuwalne i sprawia, że to wino jest dość miękkie, neutralne. Zupełnie jak rzeczony Volkswagen, plasujący się między kontrowersyjnym Seatem, a pospolitą Skodą.

Prawdę mówiąc spodziewałem się więcej po tym winie. Owszem jest sporo owocu, wysoka pijalność, wszechobecna wanillia (dojrzewanie w dębowej, solidnie opalonej beczce?) i... nuda. Piłem znacznie lepsze cabernety - m.in. Glen Carlou z RPA, czy ten od Petera Lehmann'a z Australii.

Bardzo dobre wino z RPA.

Nieważne, czy Gran Coronas jest Golfem, czy Passatem, czy może pośrednią Ventą. Prawdę mówiąc już nie pamiętam tego wina. Ale mam nadzieję, że Mas La Plana będzie Phaetonem, czego sobie i Wam, drodzy czytelnicy, z całego serca życzę.

Jeśli podoba się Wam mój blog zagłosujcie, proszę, klikając na obrazek poniżej. Dzięki!

www.pisanewinem.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz