sobota, 7 kwietnia 2012

Torres.

Znajomi zauważyli już, że się trochę interesuję winem. Niektórzy nawet zaczynają traktować mnie jak fachowca, choć ja sam wiem najlepiej, jak mylne jest to mniemanie. W każdym razie zaczynają zadawać niewygodne pytania, to znaczy takie, na których łatwo się wyłożyć - bo choć są proste i oczywiste (przynajmniej dla nich), to odpowiedzi na nie już takie nie są. Przykłady? Proszę bardzo:

a) Jakie jest najlepsze wino na piątkowy wieczór z dziewczyną?
b) Co byś polecił na święta wielkanocne?
c) Jakie wina są najlepsze na świecie?

To ostatnie pytanie pada oczywiście najczęściej. Zadał mi je kiedyś kolega - bystry, zdolny dziennikarz - i widząc, że się wiję jak piskorz, chcąc ukrócić me męki rzekł: "Tomek mi mówił, że najlepsze są wina Torresa". Tomek to oczywiście redaktor naczelny popularnego w Polsce dwumiesięcznika o tematyce winiarskiej, prywatnie znajomy ze studiów mojego kolegi. Było mi głupio, że sam nie potrafiłem udzielić tak prostej i klarownej odpowiedzi na nietrudne w sumie pytanie, a moja frustracja przerodziła się wkrótce w nienawiść do win hiszpańskiego producenta, choć wówczas ich jeszcze nie znałem.

Wielokrotnie zastanawiałem się potem nad udzieloną przez redaktora naczelnego poradą,  trochę mnie to nurtowało, nienawiść do Torresa z czasem przepoczwarzyła się w ciekawość, którą zaspokoiłem spędzając kilka dni w Barcelonie. Nie będę teraz pisał o wizycie w samej winiarni, która zrobiła na mnie spore wrażenie - na to przyjdzie jeszcze czas -  ale o kilku winach, które sprawiły, że rozumiem dlaczego TPB udzielił bystremu, zdolnemu dziennikarzowi takiej, a nie innej odpowiedzi.

W stolicy Katalonii urzekło mnie wino Torresa pochodzące co prawda z innego rejonu Hiszpanii (La Rioja), ale miłość jaką zapałałem do wina Iberica (crianza) jest wielka i bezwarunkowa. Zdawałoby się, że to po prostu zwykłe i w gruncie rzeczy niedrogie tempranillo, a jednak zrobiło na mnie wrażenie większe, niż kupiona tego samego dnia, choć wypita nieco później, już w Polsce, dwukrotnie droższa Muga (też crianza). Oczywiście nie mogę wykluczyć, że wpływ na moją ocenę mógł mieć śródziemnomorski klimat.

Po powrocie z Barcelony win Torresa już nie unikałem. Na pierwszy ogień poszła butelka Viña Esmeralda - kupaż szczepów Mosacatel de Alejandría (85%) i Gewürztraminer (15%). Świetne, pełne słodyczy białe wino, które wspominam bardzo ciepło. Następne w kolejce były wina Sangre de Toro (kupaż Garnacha i Cariñena), które w niezłych cenach sprzedawała Biedronka, choć inne sieci w tym czasie też obniżyły ceny na to wino. Bardzo dobre, a moim zdaniem nawet smaczniejsze od Sangre de Toro, było wino San Valentin (100% Garnacha). No ale zupełną niespodzianką było wino Coronas - tempranillo z Katalonii z niewielką domieszką Cabernet Sauvignon. To znaczy niespodzianką było to, że wino kupione w osiedlowym sklepie w 2012 roku pochodziło z rocznika 2005. Jaka była jego historia - nie wiadomo. Na niebieskiej banderoli (już nieważnej) naklejona została obecnie obowiązująca banderola brązowa, widać wina długo zalegały w magazynie importera. Co ciekawe, w Auchan w Piasecznie widziałem butelki magnum Mas la Plana - sztandarowego czystego Cabernet Sauvignon od Torresa, również podwójnie obanderolowanego. To akurat jest jeszcze starsze - pochodzi z rocznika 2002. Robię sobie na nie zakusy, mam nadzieję, że uda mi się jeszcze je dostać.



Wracając do naszego Coronas - wino niezwykle aromatyczne, smaczne - nieco ceglasty kolor i zupełnie gładkie taniny zdradzały już jego wiek, ale piłem je z wielką przyjemnością wspominając pobyt w Barcelonie.

Dlaczego TPB polecił mojemu koledze wina Torresa? Bo są aromatyczne i smaczne, są bardzo pijalne, dostępne niemal w całej Polsce, ale przede wszystkim dlatego, że są równe i z roku na rok powtarzalne. Nie wiem czy TPB uważa wina Torresa za najlepsze na świecie, ale z całą pewnością mogą być one punktem odniesienia - solidnym wzorcem, z którym można porównywać inne wina hiszpańskie. 

Jeśli ktoś jeszcze będzie chciał zadać mi jedno z wyżej wymienionych pytań żądając szybkiej odpowiedzi, niech się nie zdziwi, jeśli w bezwarunkowym odruchu krzyknę TORRES. Nie będzie smakowało? Odeślę osobnika do redaktora naczelnego popularnego w Polsce dwumiesięcznika o tematyce winiarskiej. Niech powie, że się nie zna. A co mi tam ...

5 komentarzy:

  1. z tym TPB to chyba jakiś spóźniony prima aprilis? Chyba że w zetknięciu z tzw. szeroką publicznością ujawnił swoje prawdziwe preferencje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pamiętasz panel degustacyjny MW win pretendujących do Grand Prix, kiedy wygrał Torres. Blind tasting never...etc
      pozdrawiam
      Sławek

      Usuń
    2. Ale wtedy TPB jako jeden z nielicznych nie głosował na Torresa :)

      Usuń
    3. A co, Panowie, sądzicie o winach Torresa? Mnie, amatorowi one nawet smakują. Jak oceniają je zawodowcy?

      Usuń
  2. Ja bym stawiał na to, że TPB udzielił takiej odpowiedzi na klasyczną "odczepkę".

    Być może niezbyt zgrabnie wtrąciłem swoje zdanie "Bo są aromatyczne i smaczne, są bardzo pijalne, dostępne niemal w całej Polsce, ale przede wszystkim dlatego, że są równe i z roku na rok powtarzalne" po pytaniu dlaczego Tomasz polecał wina Torresa. Może powstać wrażenie, że to są słowa TPB. Jeśli tak to ktoś odebrał, to bardzo przepraszam i powtarzam, że to jest moja opinia na temat win Torresa.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń