czwartek, 23 lutego 2012

Chińskie chateaux.

Chińska ekspansja na francuskim rynku podziałała na nerwy wielu osobom. Ceny win z Bordeaux są coraz wyższe z co najmniej dwóch względów. Po pierwsze primo ostatnie 2-3 lata były dla tego regionu (i Europy w ogóle) dość łaskawe, eksperci nieźle ocenili roczniki 2009 i 2010, a 2011 zapowiada się wcale nie gorzej, więc jeśli wina są dobre i jest na nie popyt, to czemu nie podnieść ich cen. A po drugie primo, wina dobrze się sprzedają, bo modne są w Chinach i Indiach, a jak wiadomo właśnie tam jest obecnie sporo wolnej gotówki, więc cwani Francuzi orientują swój eksport na Wschód. To jednak dla Chińczyków wciąż za mało. Nie tylko kupują całą produkcję jakiegoś chateau, coraz częściej się słyszy, że kupują całe posiadłości, oferując dotychczasowym właścicielom takie pieniądze, że już sama myśl o kwocie wchodzącej w grę doprowadza ich na skraj szaleństwa.



Na stronach Dekantera wyczytałem właśnie, że niejaki Jin Shan Zhang - skromy właściciel biura podróży - wykupił Chateau du Grand Moueys. Nie piłem dotychczas ich wina i pewnie się nie napiję. Byłoby to o tyle trudne, że w Europie ma pozostać jedynie jakieś 20% produkcji. Nie trudno się domyślić, co stanie się z pozostałą częścią. 

Pomyślałby ktoś, kto ten tekst czyta, że mam do Chińczyków jakieś uprzedzenia i żal, że wykupują Francję kawałek po kawałku. Otóż nie, Jin Shan Zhang kupił  chateau nie od Francuzów, ale od Niemców - niejakich Bomersów, którzy Grand Moueys posiadali od 1989 roku. Słynne Chateau Margaux należy do Greków od 1977 roku, kiedy to Andre Mentzelopoulos - skromny właściciel sieci supermarketów - żyjący zresztą już od jakiegoś czasu we Francji postanowił zainwestować środki w winny interes. Od jego śmierci posiadłością zarządza córka Corinne. Chateau Camensac był w rękach nieżyjącego już Hiszpana Enrique Fornera, właściciela słynnego Marques de Caceres (Rioja). Takich przykładów z pewnością jest więcej.

Jeśli więc kolejny Chińczyk kupi jakieś chateau nie bądźcie na niego źli, najsłynniejsze marki i tak są już w rękach międzynarodowych koncernów, funduszy inwestycyjnych i bogaczy z całego świata. Być może wino to miłość i pasja, może nawet odrobina magii, ale przede wszystkim to jest dobry interes.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz