Nie udało mi się w tym roku dostarczyć na blogu jakości, więc może jeszcze w ostatnim dniu roku (2019) pójdę na ilość i zamieszczę krótki wpis okraszony kilkoma zdjęciami flaszek.
Trzeci rok z rzędu spędzam czas między świętami Bożego Narodzenia, a Nowym Rokiem na południu Polski, w znanym hotelu, który upodobali sobie sportowcy, a szczególnie kadry narodowe popularnych dziedzin sportu. Hotel ten leży w odosobnionym miejscu, poza niezłej jakości bazą noclegową jest tu mocno rozbudowana infrastruktura ukierunkowana na aktywność sportowców amatorów i sportowców zawodowych. W kwestii „sportu", który uprawiam na tym blogu jest dość marnie. W restauracji czy barze jest kilka propozycji win od znanego dostawcy dla rynku HoReCa, ale znając ceny tych win w sklepie firmowym nie mam ochoty trzykrotnie przepłacać za wina ze średniej półki, a tym bardziej za te droższe, których ceny są już podawane w tysiącach złotych.
Ratunkiem dla winomaniaka, za jakiego - być może niesłusznie - się uważam, jest mały i jedyny sklepik z lokalnymi pamiątkami, ale też miodami (w tym pitnymi), nalewkami oraz winami. Oferta sprowadza się tylko do jednego producenta - Przeworskich Winnic, o których już Wam kiedyś wspominałem. Wieczorami, po zakończonych aktywnościach naprawdę sportowych, miałem okazję spróbować tych przeworskich specjałów, wypiłem dwa wina białe, jedno różowe, a także dwa czerwone.
Wina produkuje pan Dariusz Rosół, a ich nazwy biorą się od imion członków rodziny, przy czym wina białe noszą imiona żeńskie, natomiast różowe i czerwone imiona męskie.
Rodzinę pana Dariusza poznawałem w tym roku rozpoczynając od Agnieszki i Zofii.
Agnieszka (żona Dariusza) według opisu jest: pachnąca, stanowcza, potrafi zaskakiwać, łagodna wieczorem, rześka rankiem. Wino nazwane jej imieniem jest półwytrawne, zawiera 12% alkoholu, zrobiono je z odmiany solaris z 10% domieszką rieslinga. Cukier resztkowy na poziomie 11 g/l, a kwasowość 5,7 g/l.
Druga w kolejności była Zofia - mama pana Dariusza, którą scharakteryzował tak: konkretna, zdecydowana, z wiekiem łagodnieje i bardzo zyskuje na jakości. Wino zaś jest wytrawne, zawiera 11,5% alkoholu, zrobione zostało z odmian seyval blanc oraz bianca. Cukier resztkowy 2 g/l, a kwasowość 6 g/l.
Trzeci i piąty był Maciej, przy czym trzeci był koloru czerwonego, piąty zaś różowego. Maciej jest synem pana Dariusza: ambitny, trochę surowy, potrzeba do niego cierpliwości, wie jak pokazać swoje walory. Oba wina zrobione zostały z odmian zweigelt i pinot noir, czerwone jest wytrawne, zawiera 12,5% alkoholu, cukier resztkowy 2,5 g/l, kwasowość 6,5 g/l. Maciej różowy jest półwytrawny, ma 12% alkoholu, 8,5 g/l cukru, kwasowość na tym samym poziomie co w winie czerwonym.
Czwartym winem był Jacek. W rodzinie pana Dariusza jest jego bratem: młody – trochę kapryśny, z wiekiem dobrze rokuje, dobrze się starzeje, potrafi słuchać. W winie Jacek jest dornfelderem, jest wytrawny i ma 12,5% alkoholu. Cukru ma 2,5 g/l, a równoważy go kwasowość na poziomie 5,6 g/l.
Tym razem najbardziej mi smakowały wina białe, oba całkiem dobre i postawiłbym je na jednym poziomie. Na niższej półce umieściłbym Macieja, ale czerwonego, a także Jacka. Najmniej pasował mi Maciej różowy, więc w hierarchii umieszczam go jeszcze trochę niżej, ale z pewnością nie jest to półka najniższa i sporo oddalona od podłogi.
Podobno od tego roku pan Dariusz ma zamiar produkować wina musujące, co bardzo mnie cieszy, być może będzie mi dane ich spróbować, czas pokaże. Tymczasem życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowy Roku, a Wy mi życzcie więcej zapału do pisania. Startuję z niskiej bazy, więc szansa na to jest spora 🙂
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz