Dziś pijemy wina niemieckie, tyle że czerwone. Kto chce, ten do nich dotrze, choć w supermarketach ciężko będzie znaleźć je wśród taniutkich i raczej marnych win białych. Raczej sklepy specjalistyczne. Ale wysoka frekwencja pokazała, że wielkiego kłopotu nie było.
Mięso, krew, pot i łzy, a może nawet i trup. Mdły zapach, mdły smak. Na mogile zaczynają rosnąć kwiatki, zaskakująco szybko wyrastają z kopca ziemi. Na podobnym, tuż obok, rosną truskawki - owoce są jeszcze małe, ale zieleń ustąpiła miejsca bladej bieli, ożywionej muśnięciem różu. Intrygujące.
Anselmann St. Laurent 2011
Niemcy, Palatynat (Pfalz)
alk. 13,5%
cena: ok. 45 zł (Dom Wina - styczeń 2013)
--------------------------------------------------------------------
Winne Wtorki #93. na podniebieniach innych blogerów
--------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------
Ciekawa propozycja. Spróbuję, bo niemieckie wina nie są mi bliżej znane. Jestem zakochany w gruzińskich, ale przecież nie można się ograniczać w kosztowaniu win;)
OdpowiedzUsuńPolecam wina Anselmann. Wypiłem kilka i w każdym wypadku byłem co najmniej zadowolony.
OdpowiedzUsuń