piątek, 21 grudnia 2012

Wciąż na słodko.

Pinot gris to szczep, który dobrze utkwił mi w pamięci po degustacji win z Alzacji, byłem nim urzeczony. Zanim wypiłem swoją próbkę, którą dostałem w ramach świątecznej promocji Lidla przeczytałem kilka recenzji w sieci - koledzy okazali się szybsi, mieli więcej szczęścia ode mnie, któremu to zapalenie oskrzeli odebrało możliwość zabawy z winem. Recenzje były mało optymistyczne (Wojciech Bońkowski), poprzez raczej negatywne (Jakub Jurkowski), aż do tych wręcz odstraszających (Jakub Małecki). Szczerze mówiąc - zachęta marna.

A mi to wino smakowało, nawet bardzo. Prawdę mówiąc wolę to wino, niż Sauternes, o którym wspomniałem w poprzednim wpisie. I w odróżnieniu od Sauterns byłbym w stanie porwać się na samotne opróżnienie całej butelki, wcale nie musiałbym się nią z nikim dzielić, nawet - czysto egoistycznie - bym nie chciał. Mając do dyspozycji 2 x DoTrzechDych wybrałbym w Lidlu to Pinot Gris i jeszcze zostałaby mi dycha na jakieś ciasto - deser świąteczny jak się patrzy.

foto: materiały prasowe Lidl

Przegląd win alzackich rozbudził moją ciekawość dla Pinot Gris, Lidl swoim winem ciekawość tą podsycił, a ja wciąż czuję, że to mało, wciąż ma ochotę na szarego pinota - lidlowska słodka wersja wcale mnie nie zniechęciła. 

1 komentarz:

  1. Leclerc twoim przyjacielem: sporo tego mają, także w słodkich wersjach.

    OdpowiedzUsuń