Upałów nie było, to prawda, ale siarczystych mrozów też nie. Butelki 10-letniego Tawny (Martinez i Barros) mogą jeszcze chwilę poczekać. Tym bardziej ulegam ostatnio pokusie picia win białych, więc w miarę luźny weekend był okazją do poszerzenia horyzontów.
Zaczęło się od wina, które przyniosła moja żona. Co prawda zastrzegła, że to dla niej, ale łaskawie zostawiła mi trochę, więc coś mogę napisać. Było to niezwykle aromatyczne wino z hiszpańskiej apelacji Rioja. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek wcześniej piłem białą Rioję, ale byłem urzeczony winem zrobionym w 100% ze szczepu Viura i już teraz deklaruję, że było to najciekawsze wino weekendu.
O Jacob's Creek Chardonnay Classic nie będę pisał, bo to wino powszechnie znane, zresztą pisałem trochę o winach JC tutaj. Skusiłem się na nie, ponieważ na półce obok siebie stały roczniki 2011 i 2012, byłem ciekaw, czy w tak masowym produkcie rocznik ma znaczenie.
Kolejnym winem, które znam i lubię był niemiecki riesling od uznanego producenta Schloss Vollrads. Uwielbiam w tym winie fajną kwasowość wspaniale współgrającą ze sporą słodyczą. Niewielka ilość alkoholu (10,5%) jest kolejnym czynnikiem zachęcającym mnie do kupowania tego wina. Czy niemiecki riesling jest słabszy od hiszpańskiej viury, że nie zasłużył sobie na miano wina najciekawszego? Nie, moim zdaniem jest lepszy, tyle że znam go od dawna, doceniam i regularnie kupuję, ale nic mnie w nim już nie zaskakuje.
No i na koniec dwa wina z Tesco. Alzacki Pinot Gris i Albarino z Rias-Baixas. Po degustacji win alzackich uznałem Pinot Gris za szczep wielce ciekawy, któremu poświęcę więcej czasu, ale wino z Tesco, choć niezłe i całkiem smaczne nie zrobiło na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia. Z żoną uznaliśmy zgodnie, że za 40 zł można poszukać czegoś innego. Ponieważ wino nie wyczerpało jednak mojej ciekawości co do regionu i co do szczepu, więc moje poszukiwania dobrego Pinot Gris z Alzacji będą kontynuowane.
Natomiast 25 zł za Albarino to kwota dobrze wydana, choć dodać trzeba, że to cena z wyprzedaży. Świeże, dość kwasowe wino o aromacie dojrzałych mirabelek bardzo mi się podobało, chyba nawet bardziej niż albarino biedronkowe, dostępne podczas promocji win hiszpańskich.
Biały weekend uważam za udany, choć powoli zaczynam tęsknić za winami czerwonymi, więc raczej opisów tych ostatnich spodziewajcie się w najbliższym czasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz