Pinot Noir to oczywiście Burgundia. Ale też i Chile, i Australia, i Nowa Zelandia, i... jeszcze parę innych krajów. Także Włochy, ale z Włochami mam taki problem, że żaden Merlot, żaden Cabernet i żeden Pinot Noir mi tam nie pasuje. Zupełnie nie wiem dlaczego - nie pasują mi i już. Dla jasności dodam, że nic nie mam do włoskich interpretacji tych szczepów. Po prostu dla mnie we Włoszech liczą się Nebbiolo, Sangiovese i Barbera, a te wszystkie międzynarodowe szczepy wydają się być chwastami.
Zupełnie nie wiem, co mnie pchnęło do kupna Pinot Nero od Icardiego o nazwie Nej. Może promocja, choć po obniżce wino i tak kosztowało niemal 70 zł. A może to, że poznałem już inne (dobre) wina od tego producenta, między innymi Barbaresco Montubert.
Niezależnie od motywów, jakimi kierowałem się przy kupnie, nadszedł czas otwarcia butelki w ramach czyszczenia zapasów. I co? I było superowo. Bardzo fajne wino, nieco ziemiste w nosie, ale pełne owoców w ustach. Gładkie taniny, przyjemna, delikatna kwasowość. Mega pijalne, ale... podobno słabo się sprzedaje. No cóż - normalna cena półkowa, poza promocją, to niemal 90 zł. To wcale niemała kwota, trudno od tak wydać prawie stówkę, by napić się włoskiego pinota. Powiem szczerze, za 5-6 dych napiłbym się jeszcze raz, ale za stówę to poszukam raczej Nebbiolo, Sangiovese albo Barberę.
Nie trzeba wydawać 100 zł by zaopatrzyć się w naprawdę dobre włoskie wina. Lepiej wydać mniej, a zaopatrzyć się w wino wyprodukowane z miejscowych szczepów, czyli tak jak Pan pisze - barbera, nebbiolo, nero d'avola lub chianti :) pozdrawiam i zapraszam do mnie -->http://wine-travel-food.blogspot.com/ na łamach bloga podzieliłam się już trochę swoimi przemyśleniami na temat win pochodzących z Włoch.
OdpowiedzUsuńCiągle szukamy złotego środka - świetnego wina w przystępnej cenie, ale po drodze mamy najczęściej tanie wina z dyskontów (czy są naprawdę złe?), rzadziej sięgamy po wina drogie (bo czy są tego naprawdę warte?). Tym sposobem nabywamy doświadczenie, dzięki któremu będziemy umieli wybierać dobrze :)
OdpowiedzUsuńps. Proszę nie pisać do mnie "per Pan". Wystarczy Mariusz :)