Choć spóźniłem się na ten pociąg, to udało mi się złapać poręcz ostatniego wagonu i szczęśliwie dotrzeć do Piemontu. Piotr - kierownik tego składu dowiózł mnie na miejsce i jeszcze oprowadził po okolicy :)
Chciałem napisać kilka słów na temat pochodzących właśnie z północnego zachodu Włoch win Barbera d'Asti i Barbera d'Alba, ale już wiem, że tego nie zrobię. Przynajmniej nie w tej chwili. Przyznać muszę, że Barbera przypadła mi do gustu, nawet bardzo i to jest główna przyczyna mojej niechęci do pisania o tym szczepie. Czuję, że aby poznać ten rodzaj wina, muszę przyjrzeć mu się lepiej, a właściwie wypić go znacznie więcej. Nie chodzi o dwie butelki, nie trzy, sądzę że dopiero po piętnastu, może dwudziestu próbkach z różnych roczników i od różnych producentów będę mógł powiedzieć, że znam te wina. Dość powiedzieć, że mam ochotę ten plan zrealizować, choć wiem, że będzie on przeciągnięty w czasie ze względu na to, że Barbera w większości przypadków tania nie jest, konsumpcja kilkunastu butelek, choć kusząca, może skutecznie wydrenować portfel.
Jak na razie udało mi się wypić dwa wina z piemonckiego szczepu: Rubia Barbera d'Alba 2007 (69 zł) oraz Bramoss Barbera d'Asti 2004 (32 zł). Jak widać różnica w cenie jest znacząca, wina różnią się też nieco smakiem między sobą. Choć pierwsze z nich wydaje mi się bardzo eleganckie i zrównoważone, to drugie kusi większą słodyczą, która jakoś przypadła mi do gustu. Dziś zapewne zaopatrzę się, o ile nie zniknęło już ze sklepowej półki, w wino Bramoss Barbera d'Asti 2006 (32 zł), będę mógł porównać trunki od tego samego producenta, ale z różnych roczników. Nie mogę doczekać się już tej konfrontacji. Wszelkie uwagi oczywiście spiszę i w odpowiednim momencie złożę je w całość, która mam nadzieję odpowie na pytanie, które postawiłem sam sobie: czy jestem miłośnikiem barbery?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz