Na temat tego wina w polskiej (i nie tylko) blogsferze powiedziano już bardzo wiele. Zazwyczaj recenzje były co najmniej pozytywne. Podczas degustacji zorganizowanej przez Lidla pod koniec ubiegłego roku to wino smakowało mi chyba najbardziej, choć tematem wieczoru miały być głównie wina z Bordeaux. Sorry, taki gust.
Zaraz po otwarciu butelki nos nie jest zachwycający, choć to, oczywiście, wrażenie mocno subiektywne. Ja doszukałem się w nim lekkiej stajenki i czegoś, co kojarzyło mi się ze świeżością porzeczkowych liści i nutami mentolowymi.
W ustach kwaśne wiśnie, taniny krągłe, bez pazura, końcówka pikantna, lekko goryczkowa. Po kilku godzinach odzywa się owocowość tego wina, wiśnie stają się nieco słodsze, do tego jakieś niuanse czereśniowe z odrobiną tytoniu. Od teraz dopiero można mówić, że wino jest naprawdę dobre.
Lidlowe Côte Rôtie daje sporą przyjemność z picia, by nie powiedzieć, że jest mega "pijalne". Nie wszyscy przepadają za tym słowem. Kto wie, ten wie. Ale gdyby wykreślić ze skromnego winnego słownika wszystkie określenia, które się komuś tam nie podobają, do dyspozycji nie zostałoby wiele więcej, ponad "wino" (bo nie trunek ani winko) i "butelkę" (bo nie flaszkę, o gąsiorku nie mówiąc). To tak na marginesie. Oznajmiam, że od dziś nie będę się tym przejmował :)
Syrah ma mnóstwo wcieleń, różnie smakuje w zależności od miejsca uprawy. Zupełnie inne są shiraz'y australijskie, czy te z RPA, jeszcze inne z Chile, czy Sycylii. Niektórzy twierdzą, że północna część Doliny Rodanu jest dla tego szczepu najlepszym siedliskiem. Ja tego nie wiem, ale chętnie będę tę wiedzę zdobywał.
-------------------------------------------------------------
Antoine Borget
Côte Rôtie 2011
szczep: 100% syrah
alk.: brak danych na etykiecie
cena: 79 zł
-------------------------------------------------------------
Wino otrzymałem w prezencie po prezentacji francuskiej oferty Lidla. Dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz