środa, 14 grudnia 2011

Massaya

Czas odpocząć nieco od tych dyskontowych win z Lidla i Biedronki, które ostatnio zajmowały zbyt dużo miejsca w moim "składziku", wszak sieci mianowały swoich ambasadorów wśród blogerskiej braci - chętnie poczytam ich opinie, natomiast sam zajmę się winami, które zamiast cieszyć me podniebienie, niepotrzebnie ustępują miejsca tym, które niekoniecznie na to zasługują.

Na pierwszy ogień pójdzie wino Libanu, choć skojarzenie z ogniem w przypadku tego kraju może nie jest zbyt fortunne.

"Kolejny rok a Liban płonie
Obłędny taniec nad własnym grobem
W imię Chrystusa i Mahometa
Żywe torpedy giną w płomieniach"

Tak kiedyś śpiewał zespół KSU i ilekroć myślę o Libanie słowa te tłuką się w mej głowie. Nie o geopolityce i "świętych" wojnach ma być jednak ten tekst, lecz o winie, butelkę którego wygrałem jakiś czas temu w konkursie Winestory.



Massaya Classic Rouge jest kupażem cinsault (60%), cabernet sauvignon (20%) i syrah (20%). Po raz pierwszy piłem wino, w którego składzie cinsault ma tak duży udział. Szczep ten jest bardzo popularny w Langwedocji-Roussillon, natomiast jego krzyżówka z pinot noir dała najsłynniejszą odmianę uprawianą w RPA, czyli pinotage. Być może to, że naprawdę lubię południowoafrykańskie wina, sprawiło że i Massaya w tym wydaniu była winem, które piłem z przyjemnością.

Co o tym winie możemy wyczytać na internetowej stronie Winestory?

"Massaya Classic Red jest winem pełnym aromatów owocowych. Wyczujemy nuty truskawki, maliny, wiśni i bardzo intrygujące aromaty rajskich jabłek. W ustach jest zarazem pełne i lekkie, krągłe ze świeżym i owocowym finiszem.
Polecamy je do dań kuchni śródziemnomorskiej, potraw pikantnych, a także jako aperitif."

Ja w swoim małym piekiełku rajskich jabłek nie wyczułem, ale pozostała część opisu dość dokładnie oddaje moje odczucia.

Massaya, jak możemy wyczytać w "Winach Europy" to projekt, w który zaangażowani są enolodzy z uznanych posiadłości francuskich, takich jak Angelus, Cheval Blanc i Vieux Telegraphe. Być może jest to kolejny przykład na to, że restrykcyjne francuskie apelacje stają się zbyt ciasnym gorsetem dla utalentowanych winiarzy, którzy swój potencjał wykorzystują w Libanie, ale też w Maroku, Tunezji czy Algierii. Być może właśnie tam należy szukać czegoś ciekawego, w dodatku za przyzwoite pieniądze.

2 komentarze:

  1. Ciekawe wina i warte spróbowania. Bardzo charakterne, mocne i nachalne w aromatach. Mi ten styl odpowiada, ale nie każdy to polubi:) A w Maroku jak najbardziej ciekawe butelki się robi! Zwłaszcza Chateau Roslane od Les Celliers de Meknes!

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej obawiam się Massaya Silver Selection. Uchodzi ono za najbardziej "aromatyczne" z tego zestawu :) Ale... co nas nie zabije, to nas wzmocni.

    OdpowiedzUsuń