Moje Chateauneuf-du-Pape (Domaine du Vieux Télégraphe) czekało na odpowiednią okazję, żeby je otworzyć. Trudno wymyślić lepszy powód do odkorkowania takiej flaszki niż... beatyfikacja papieża Jana Pawła II. A propos korka, przestrzegał mnie sprzedawca tego wina, że zdarza się, że wyżej wymienione wino może ulec zepsuciu na skutek wadliwego korka. Jego słowa zapadły mi w pamięć i przez długi czas nie mogłem się odważyć, by otworzyć to wino. Najzwyczajniej bałem się, że może być korkowe. Na szczęście tak się nie zdarzyło i mogłem w pełni cieszyć się tym winem. A trzeba powiedzieć, że było czym. To jest takie wino, że aż głupio o nim mówić, że smakuje jak wiśnia złamana nutą wanilli, czy co tam równie głupiego mógłby wymyślić amator pozujący na wielkiego znawcę win. Próbując tego wina, człowiek od razu nabiera przekonania, że tego typu trunki potrafią wprowadzić go w stan jakiejś euforii. Słowa wtedy wydają się zbędne, tworzenie opisu jest stratą czasu, istnieje tylko człowiek i wino, i jakaś niewytłumaczalnie wielka więź między nimi.
Czy to jest wino doskonałe? Nie wiem. Czy stan w jaki mnie wprowadziło jest jego zasługą? Być może. Ale równie dobrze mógł być to efekt jakiejś duchowej magii, którą wniósł do mego życia dzień. Ten dzień.
Czy to jest wino doskonałe? Nie wiem. Czy stan w jaki mnie wprowadziło jest jego zasługą? Być może. Ale równie dobrze mógł być to efekt jakiejś duchowej magii, którą wniósł do mego życia dzień. Ten dzień.
Aż mnie zawstydziłeś swoją szlachetną motywacją. Ja trochę pozostałem w nurcie pijąc wina z ojczyzny obecnego Papieża.
OdpowiedzUsuńWina równie zacne, sądząc z opisu na Twoim blogu. Chętnie spróbuję tego rieslinga. Im więcej piję niemieckich rieslingów, tym silniejsze odnoszę wrażenie, że piję ich za mało :)
OdpowiedzUsuń