Jak już człowiek zacznie się trochę winami interesować, pozna systemy apelacyjne różnych krajów czy regionów, to zaraz nabiera przekonania, że oddawać cześć należy tylko winom z samej wierchuszki. Wina stołowe? Regionalne? One są dla tych, co się nie znają. Sam wpadłem w taką pułapkę i jest to najlepszy dowód na to, że po trzech latach od rozpoczęcia swej winnej odysei wciąż mogę siebie nazywać jedynie amatorem i ignorantem.
To, że jakieś włoskie, czy francuskie wino nie ma oznaczenia AOC (lub innego odpowiednika), wcale nie świadczy o tym, że automatycznie ma być złe i niesmaczne, że powinno być nazywane "zlewkami". Systemy apelacyjne zazwyczaj są dość restrykcyjne, przez co mogą być postrzegane przez niektórych winiarzy, jako zbyt krępujące, w niezrozumiały sposób blokujące ich potrzebę eksperymentowania i tworzenia czegoś nowego. Dlatego też wina stołowe, czy regionalne mogą okazać się nad wyraz interesujące, zwłaszcza jeśli pochodzą od uznanego producenta, odnoszącego sukcesy także w ramach apelacji, ale są efektem jego niecodziennych poszukiwań.
Nie wiem czy tak było z winem Les Domaines Paul Mas Chardonnay-Viognier "Vignes de Nicole", ale to jedno z ciekawszych win, jakie miałem okazję pić. Nosi ono oznaczenie Pays d'Oc, którym określa się langwedockie wina regionalne. Ten niezwykle aromatyczny i smaczny kupaż (58% chardonnay, 42% viognier) piłem z nieukrywaną przyjemnością. Bez wątpienia jest to jedno z najpyszniejszych białych win, jakie piłem, ale też niestety dość mocno alkoholowe. 13,5% to może nie jest rekord, ale głowa ten poziom alkoholu wyraźnie odczuwa. Gdyby nie to, wino byłoby pewnie moim faworytem, jednak w nadmiernej ilości potrafi człowieka "zmęczyć". Spróbujcie, tylko nie przesadzajcie z ilością.
Niemal wszystkie wina tego producenta są warte przełknięcia,włącznie z podstawową serią "Arrogant frog"
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć! Jak tylko będę miał okazję je kupić, pewnie się im nie oprę :)
OdpowiedzUsuńMoim osobistym objawieniem są wina od Anselmiego z regionu Veneto. Robi naprawdę doskonałe wina właśnie dzięki temu, że opuścił tamtejszą DOC i poszedł własną drogą. Dziś sprzedaje swoje trunki jako wina lokalne, czyli IGT.
OdpowiedzUsuńPS.
Niechcący zamieściłem ten komentarz pod wpisem "I znów na biało". Mariusz, jak możesz, to go stamtąd usuń.