czwartek, 3 listopada 2011

Alzackie bąbelki.

Wielokrotnie wspominałem na tym blogu, że nie rozumiem bąbelków, niemniej jednak wraz z żoną chętnie sięgamy po wina musujące (czasem nawet gazowane). Przez dłuższy czas nasze zainteresowania oscylowały wokół włoskiego prosecco, podczas pobytu w Barcelonie do kieliszków (OK, hotelowych szklanek) trafiała cava, a w ostatnich dniach wpadło nam w ręce francuskie wino musujące wykonywane metodą tradycyjną (szampańską), ale z Szampanii niepochodzące. Mowa o alzackim cremant, ale nazwa cremant - jak pisze Wojciech Gogoliński w swej Encyklopedii Wina - zarezerwowana jest dla francuskich win musujących AOC produkowanych w 7 regionach metodą tradycyjną z różnych odmian winogron.

O Cremant d'Alsace możemy też przeczytać w "Winach Europy" Marka Bieńczyka i Wojciecha Bońkowskiego. "Cremant d'Alsace jest jednym z lepszych zastępników szampana, jeśli zastępować go musimy."  



Nasze wino, jak już wspomniałem wcześniej pochodziło z Alzacji i stanowiło dla nas zupełną nowość, ale nowość zupełnie smaczną. Wypiliśmy je z przyjemnością i stwierdziliśmy, że w przyszłości będziemy wracać do tego typu win.

------------------------------
Joseph Hubster
Cremant d'Alsace
Leclerc Ursynów - ok. 35 zł
-------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz