sobota, 29 stycznia 2011

O rany, moja głowa...

Zerwałem się na równe nogi na sygnał-znak "wstawaj!". Trwałem w pionie krótką chwilę, coś chlupnęło w głowie, coś ją przycisnęło od góry, straciłem równowagę i znów siedziałem na łóżku. Rzuciłem okiem na biurko, na którym stała nieopróżniona do końca butelka pinotage. Czyżby ona odpowiadała za mój stan? Dlaczego to wino tak mną poniewiera po tylu godzinach? Było smaczne, pachniało orzechami, smakowało wiśnią, tak jak lubię. Taniny wyraźne, dobrze wyczuwalna kwasowość. Alkohol? 13,5%. Mogłoby się wydawać, że to niedużo, chyba że to nieprawda. Wino nie zachwycało, to prawda, ale i nie zniechęcało do sięgnięcia po kolejny kieliszek.

Przypomniało mi się, że coś takiego już mnie kiedyś spotkało. Przejrzałem zdjęcia i znalazłem to, na którym uwieczniłem (w trakcie picia) wino, które bardzo mi smakowało. Niestety, następnego dnia było znacznie gorzej. Okazuje się, że oba pochodziły od tego samego producenta.

W 1988 roku zespół Bon Jovi wypuścił płytę "New Jersey". Płyta łatwo wpadała w ucho, ale była równie marna jak te wina, gładko przepływające przez gardło.

John Bon Jovi śpiewał:

"Well I woke up this morning
I rolled out of bed
I felt like a dog who's been
Kicked in the head."

Piosenka nie była o winie, ale czy to, co piłem winem było?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz