środa, 22 czerwca 2011

Winne Wtorki #6

Dzisiaj winne wtorki w nowej, nieco innej formule. Do tej pory wybieraliśmy konkretne wino i Ci, którym udało się takie kupić (a były z tym zazwyczaj problemy) opisywali je na swoim blogu w winny wtorek, czyli pierwszy lub trzeci wtorek miesiąca. Tym razem zdecydowaliśmy, że będziemy opisywać wina dowolnie wybrane, byle spełniały założone wymagania co do szczepu, regionu pochodzenia i rocznika, w którym zebrano grona. Wybór padł na szczep primitivo, z roczników 2008 lub 2009. Nazwa primitivo wskazuje na region pochodzenia wina, którym jest włoska Apulia (Puglia), choć dociekliwi mogliby wskazywać jeszcze na Kalifornię, w której ok. 10% upraw winorośli należy do szczepu zinfandel, który jest bratem bliźniakiem szczepu primitivo. Jeszcze bardziej dociekliwi powiedzieliby, że nie chodzi o bliźniaki, lecz trojaczki wskazując trzeciego brata, czyli chorwacki szczep Crljenak Kaštelanski. Rzecz jasna mądrości te nie pochodzą z mojej głowy, lecz z internetu i kilku książek, nie czuję się na siłach, by rozwijać ten temat, wiązało by się to z nadużywaniem funkcji kopiuj/wklej.

Niewiele brakowało a notka ta nie trafiłaby na mojego bloga. Po pierwsze zupełnie zapomniałem o winnym wtorku. Po drugie, jak sobie o nim przypomniałem, to i tak niewiele mogłem zrobić, bo byłem w tak zwanej trasie, a przy polskich drogach najczęściej spotykane sklepy z winami nazywają się Lidl i Biedronka, w których jednakowoż nie spodziewałbym się znaleźć primitivo, choć w Lidlu akurat rozpoczął się Tydzień Włoski. Po trzecie primitivo tak bardzo kojarzyło mi się z zinfandelem, że po nieudanych doświadczniach z tym ostatnim, na włoską odmianę ochotę miałem niewielką. Jednak los rzucił mnie do elbląskiego Leclerka, a tam ręka opatrzności włożyła do mojego koszyka primitivo, jedyne jakie znalazło się pośród setek win należących do oferty hipermarketu. Cena 30 zł za butelkę wydawała się atrakcyjna, choć ten pułap cenowy nie zwiastował rewelacji.

Jakie zatem było to wino. Jak na mój gust całkiem przyzwoite. Ładnie pachniało jagodami i pieprzem, ale też jeszcze niedojrzałą czarną porzeczką. W ustach dość mocne, taniczne, alkoholowe, ale ze sporą dozą żywej kwasowości, przy czym owocowa słodycz jest temu winu nieobca. Miałem już pewne przemyślenia na temat tego wina, ale podałem kieliszek wina żonie, bo jak wiecie, moja żona ma cudowny dar trafnego opisywania win w kilku słowach.
"Ładnie pachnie, bogate" - powiedziała żona, wąchając tylko opary zamknięte w ścianach kielicha.

Nie wiem, czy jestem miłośnikiem primitivo, to było pierwsze w moim życiu wino z tego szczepu (zinfandeli w tej statystyce nie uwzględniam) i prawdę mówiąc nie wiedziałem, czego można oczekiwać po tego typu winach. Jednak sceptycznie nastawiony do tej degustacji zostałem przez nią mile zaskoczony i chętnie sięgnę po kolejną butelkę. Mam jednak świadomość, że po jednej próbce nie uda mi się jednoznacznie powiedzieć, czy primitivo należy do grona moich ulubionych szczepów. Następna butelka równie dobrze może oczarować, co zawieść oczekiwania. Wypijemy, zobaczymy.

-----------------------------------
Barocco Primitivo 2009, Puglia IGT
Alkohol 13,5%
Miejsce zakupu: Leclerc, Elbląg
Cena: ok. 30 zł
-----------------------------------

"Winne wtorki #6" na podniebieniach innych blogerów:

Czerwone czy białe?
Winniczek
Nasze wina
Białe nad czerwonym
Do Trzech Dych
Sstarwines
Bordowe
Viniculture
Książka i Wino

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz