wtorek, 17 października 2017

Opróżnianie zapasów.

Im jestem starszy, tym bardziej przeszkadza mi nadmiar rzeczy wokół mnie, a coraz bliższe stają mi się idee minimalizmu. Staram się porządkować swoje rzeczy, usuwać te, które są ewidentnie mi niepotrzebne, redukuję stan posiadania. To nie jest łatwe, bo niemal całe dorosłe życie obrastałem w przedmioty, które wydawały mi się potrzebne, wręcz niezbędne. A tu od jakiegoś czasu w głowie uporczywie świdruje mi myśl, że to wszystko nic nie jest warte - co tu dużo mówić - tych rzeczy do grobu nie zabiorę. Postaram się reaktywować mojego starego bloga, aby na nim opisywać postępy w upraszczaniu życia, tutaj natomiast skupię się na winnym jego aspekcie, czyli opróżnianiu zapasów wina. Zapasików raczej, bo wbrew mojemu przekonaniu zgromadzonych butelek wcale nie ma tak dużo.


W specjalistycznej chłodziarce komplet, czyli 34 butelki, w dwóch kartonach po 6 win, czyli kolejnych 12, w szafie luzem 15 butelek i jeszcze jedna w chłodziarce turystycznej. Razem 62 butelki. Gdybym nie kupował wina i wypijał tylko jedno tygodniowo, to zapas skończy się dopiero za jakieś 14-15 miesięcy. Zakładając, że siłą inercji będą do mnie jeszcze trafiały winne prezenty od zaprzyjaźnionych importerów i dystrybutorów, to mogę przez dwa lata nie inwestować w wino ani złotówki. Ale nie mam zamiaru czyścić zapasów do zera. Wystarczy, że pozbędę się zawartości kartonów, wyczyszczę szafę, a chłodziarka turystyczna wróci do auta. No i może zluzuję miejsce na jakieś dziesięć butelek w mojej ukochanej lodówce, żeby „towar” miał gdzie rotować.

Od czegoś trzeba te zmiany w życiu zacząć i dobrze by było, żeby na pierwszy ogień poszła jakaś dobra butelka, czyli taka, którą miałem okazję pić wcześniej i zachęcony jej jakością kupiłem na - nomen omen - zapas. Po drugie, jeśli ten proces ma zamiar być rozciągnięty w czasie, to niech to będzie wino białe, wszak należy je pić szybciej niż wina czerwone. Padło zatem na włoskie wino Inama, które miałem okazję poznać podczas degustacji zorganizowanej przez importera w sierpniu zeszłego roku.

Ostał się po niej tekst, napisany co prawda kilka miesięcy po degustacji, ale jednak. Tam też kilka słów na temat wina, które piję dzisiaj, i kilkanaście na temat pozostałych win Inama. Dziś tylko dodam, że wino nie epatowało świeżością tak, jak rok temu, ale daleki jestem od tego by powiedzieć, że jest za stare. W żadnym wypadku, sprawia raczej wrażenie bardziej dojrzałego, owoc wydaje mi się wyraźniejszy niż wcześniej, aromaty są bardzo intensywne. Do pełni szczęścia przydałoby się ciut więcej kwasu, ale może się czepiam.

------------------------------------------------
Inama, Vin Soave, 2015
Soave Classico DOC, Włochy
odmiana: 100% garganega
alk. 12,0%
importer: Krople wina
------------------------------------------------



2 komentarze:

  1. Zrób sobie konto na cellartracker.com to świetne narzędzie żeby sobie opisać zapasy i porównać swoje butelki z zapasami innych kolekcjonerów na świecie. Poza tym masz gotowy szablon swojej bazy win, w której możesz wina opisywać pod różnym kątem np. ceny zakupu, czasu zakupu itp itd.
    Polecam bo sam mam tam konto od 7 lat.
    Pozdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedno wino na tydzień? To chyba tylko do gotowania :)

    OdpowiedzUsuń