wtorek, 6 października 2015

Winne Wtorki #109. Gruzja.

Za mało  Włoch, za mało Francji, za mało Hiszpanii, za mało Argentyny i Chile, a już na pewno za mało Gruzji. W zasadzie o każdym kraju czy winiarskim regionie mógłbym napisać, że za mało, bo jeśli miałbym sobie wyrobić o nich zdanie, to przecież nie na podstawie dwóch, trzech czy nawet dziesięciu butelek. Po sześciu latach obcowania z winem wiem, że nic nie wiem, że wciąż za mało, choć jeśli miałbym polegać na opinii teściowej, to za dużo, zdecydowanie za dużo. 

W każdym razie o Gruzji nie wiem zbyt wiele, a w tym roku z winem gruzińskim miałem do czynienia... raz. To było na wakacyjnym wyjeździe, w małej miejscowości pod Zakopanem, w lokalnym markecie zgarnąłem z półki Faktorii Win butelkę saperavi.

Jeśli powiem, że dobre, to za mało, czy w sam raz?
Katalog win na stoisku był już nowy, ale wina w sklepie pochodziły jeszcze z wcześniejszego. Oprócz wina gruzińskiego z tego samego katalogu kupiłem Manfredi Barolo i Frescobaldi La Torre z toskańskiej apelacji Morellino di Scansano AOC i uczciwie przyznaję, że Gruzja wówczas znacznie bardziej przypadła mi do gustu, a poza tym była najtańsza w tym zestawieniu. Było to wino smaczne, bardzo "pijalne" i dobrze poukładane. Owoc, tanina, kwas, alkohol - wszystko w doskonałych proporcjach, a przecież nie jest to jakieś szczególne wino. Po prostu dobra robota.

Okazja do wypicia wina z Gruzji pojawiła się dzisiaj za sprawą Kasi Józefiak - autorki bloga "Korek od wina". Winne Wtorki nie zaprzątały ostatnio mojej głowy, na niej spoczęły inne sprawy, ale akurat o Gruzji nie zapomniałem i nawet nieźle się przygotowałem pod względem zakupów.

Kilka win kupiłem, ale wybrać muszę jedno...
Na warszawskich Kabatach znajduje się sklep firmowy producenta TELAVI WINE CELLAR, w którym można kupić większość win znanych pod marką Marani i stamtąd pochodzą moje butelki, choć jedną z nich kupiłem w innym sklepie. Nie ma raczej problemu z dostępem do win tej marki, ale jeśli mielibyście jednak z tym kłopot, to wina Marani można kupić bez problemu w sklepie internetowym. Pewności nie mam, ale mam wrażenie, że niektóre wina są tam nawet tańsze niż w sklepie stacjonarnym.

Nie mam pytań...
Takie wina kupiłem, ale nie mam możliwości, żeby spróbować ich wszystkich. Pierwszym wyborem zostało zatem rkatsiteli (to odmiana) z Kondoli (to winnica) z regionu Kakheti (wschodni kraniec Gruzji).  Jeśli jesteście amatorami, takimi jak ja, to wino będzie Wam się kojarzyło raczej z chardonnay niż z sauvignon blanc, czyli melon, banan, guma balonowa. Wino zostało tknięte beczką (dąb francuski - nowy i używany), więc maślane nuty chardonnay z Kalifornii nie będą złym skojarzeniem, choć mdleć od tego nie będziecie za sprawą mitycznej "mineralności" zaklętej w surowości, ale i krągłości rzecznych otoczaków. Moim zdaniem wino jest super, cena 45 zł absolutnie nie odstrasza.

Powtarzam raz jeszcze, specjalistą od win gruzińskich nie jestem, ale kilka razy je piłem i ani razu się nie rozczarowałem. Jeśli tak mają wyglądać moje spotkania z Gruzją, to jestem zdecydowanie na TAK.

-------------------------------------------------------------------
Winne Wtorki #109 na podniebieniach innych blogerów:
-------------------------------------------------------------------
Blurpp
Italianizzato
Dolina Mozeli
Nasz Świat Win
-------------------------------------------------------------------



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz