poniedziałek, 16 lutego 2015

Cimarosa.

Przypomniały mi się początki mojej winnej przygody, od tego czasu minęło pięć lat z okładem, ale nie bójcie się, nie będę czynił tu żadnych rozwlekłych podsumowań, ani nie będę przedstawiał Wam planów na przyszłość. Wspominam początki z innego powodu. Chciałem wówczas jak najszybciej „wejść w temat” i kupowałem na potęgę wina z Lidla - wówczas był to jedyny dyskont w mojej okolicy, dziś jest samotną twierdzą otoczoną przez Biedronki. Pamiętam, że mogłem wyjść z kartonem win i z portfelem niewiele tylko szczuplejszym, co wprawiało mnie w nastrój dobry. Wiele z tych win nosiło nazwę Cimarosa.


Był to Shiraz/Cabernet Sauvignon z RPA, był Cabernet Sauvignon z Chile, Pinotage z RPA, zdaje się, że było również Chardonnay z Australii. Kilka lat później znalazłem na półce Sauvignon Blanc z Nowej Zelandii, ale już w zmienionej wersji etykiet z oznaczeniem Estate Selection.


A właśnie teraz na półkach Lidla możemy znaleźć nową kolekcję win Cimarosa, z estetycznie zaprojektowanymi etykietami, na których odnajdziemy charakterystyczne widoki dla danego regionu pochodzenia wina.



Nowe wina w założeniu mają pokazywać kunszt winiarzy z Nowego Świata, ale tak naprawdę poznamy 6 win chilijskich (chardonnay-viognier, pinot noir, chardonnay, syrah, carmenere, malbec) i tylko jedno z Nowej Zelandii (sauvignon blanc). Być może doczekamy się jeszcze win z RPA, Argentyny czy Australii, ale dziś musi nam wystarczyć Chile, któremu tradycyjnie już kibicuję i życzę jak najlepiej.

Skrzyneczka z Lidla na zachętę. Sauvignon blanc z Marlborough smakuje
tak, jak wyobrażam sobie SB z Nowej Zelandii. Kwasowe, świeże, z mnóstwem
zielonych nut trawy i pokrzyw. Dla mnie bomba! Ciekaw jestem, jak będzie
smakował malbec z Chile.

1 komentarz: