wtorek, 7 czerwca 2011

Winne Wtorki #5


Winny wtorek w piątej odsłonie, tym razem na scenie wina węgierskie. Kuba i Borysa wspólnie zaproponowali wino Egri Bikaver, które sporządził niejaki Lajos Gal, a które można kupić w sieci Alma oraz sklepach firmowych Krakowskiego Kredensu. O winie tym wspomnę z kronikarskiego li tylko obowiązku, ponieważ go nie piłem :) I owszem, leży sobie w chłodziarce i od jakiegoś czasu nabiera odpowiedniej temperatury, ale cóż kiedy nie mam ochoty go otworzyć. Szczerze mówiąc, nie mam ochoty na żadne wino, Lajos Gal niech wie, że nie mam nic przeciwko jego trunkowi.

Co się stało?

W ostatnim tygodniu maja gościłem w mieście rodzinnym mojej żony, w Elblągu. Elbląg nie jest miastem obfitującym w specjalistyczne sklepy z winami, ale postanowiłem wykorzystać fakt, że sieć Biedronka tak się tu zadomowiła, że w promieniu kilkuset metrów od mieszkania mojej teściowej są co najmniej trzy sklepy tej sieci. A w Biedronce sprzedają wina portugalskie, które zachwalają nawet Ci, którzy na co dzień opróżniają butelczyny znacznie droższe i pochodzące z winnic cieszących się większą estymą, niż te z Portugalii. Padła nawet sugestia (po winnym wtorku #4), by tam dokonywać zakupów trunków z segmentu popularnego, a o Lidlu zapomnieć raz na zawsze. Lubię eksperymenty więc sięgnąłem po wino Monte Velho, wysupłując z kieszeni niemal 20 zł (17,99). Piłem to wino, piłem, próbowałem poczęstować nim żonę, ale ona skrzywiła się tylko wąchając kieliszek, choć wino, dalibóg, pachniało przyzwoicie. W smaku było zaś tak nudne i nijakie, że czułem się jeszcze bardziej rozczarowany i umęczony niż po pamiętnej degustacji nr 4. Wieczorem zaś dopadło mnie jakieś paskudztwo, które tak bardzo rozstroiło mój układ pokarmowy, że od tamtego czasu nie mogę patrzeć na wino. Nie chcę powiedzieć, że była to wina wina, raczej nie sądzę. Ale ponieważ wydarzyło się to właśnie wtedy skojarzenia mam straszne i chyba minie jeszcze chwila, zanim sięgnę po wino. Zwłaszcza czerwone, bo prawdę mówiąc na białe, a najlepiej białe lekko musujące już robię zakusy.

Dziś wybieram się na degustację win ze szczepu sauvignon blanc. Mam nadzieję, że uleczą one moje bolączki i sprawią, że sięgnę jednak po "byczą krew". Jeśli się uda, opisu szukajcie za kilka dni w post scriptum :)


-----------------------
"Winne wtorki #5" na podniebieniach innych blogerów:
Białe nad czerwonym
Kontretykieta
Czerwone czy białe?
Sstarwines
Winniczek
Nasze Wina
Winne przygody
Viniculture
-----------------------
ps. No i odważyłem się otworzyć wino jeszcze we wtorek, ale trochę żałuję.

Zaraz po otwarciu uderza intensywny zapach wiśniowego kompotu, w ustach atak alkoholu, co dziwi przy 12,5% widniejących na etykiecie. Żona stwierdziła, że śmierdzi whisky. Trochę owocu, trochę pieprznych nut, wysoka kwasowość - to chyba jednak nie jest moja bajka. Na szczęście nie było korkowe jak donosili inni wtorkowicze, więc chociaż taki plus. Szkoda, że nie miałem gulaszu pod ręką, bo może akurat wino by się wtedy jakoś wybroniło, a tak dupa blada i kolejna porażka. Coś nie mamy szczęścia do win w ramach naszego projektu. Zobaczymy, co będzie dalej...

Kilka danych informacyjnych:
Rocznik 2007, wytrawne, 12,5% alkoholu.
Kupaż pięciu szczepów: kekfrankos, cabernet sauvignon, pinot noir, cabernet franc, menoire.
-----------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz