poniedziałek, 17 lutego 2020

Château du Lort 2017.

Wyszło, za przeproszeniem, szydło z worka. Wszystkie wypite i opisane ostatnio przeze mnie butelki Bordeaux pochodzą z Grupy Castel. Widać ursynowski Leclerc, w którym w bordoszczaki się zaopatruję, znalazł sobie dostawcę wrzucającego hurtowo na półki całą swoją szeroką ofertę. Czego Castel nie ma w posiadaniu, to i tak Ci sprzeda, jako przedstawiciel handlowy naprawdę uznanych chateaux.


Ja w każdym razie piję kolejną butelkę bordeaux, tym razem z Zamku Lort, który należy do Grupy od 1984 roku, ale jego historia sięga XVII wieku, tak przynajmniej wyczytałem na tylnej etykiecie. Posiadłość zajmuje obszar 50 hektarów, z których obsadzonych winoroślą są 22 hektary. 

W nosie lekko czuć budyń waniliowy, natomiast w ustach żwir, tanina, trochę goryczki. Bardziej kojarzy mi się to z merlotem niż cabernetem. I rzeczywiście, pierwsze skrzypce gra tu merlot (70%), bordoska przyprawa w postaci petit verdot to aż 20% kupażu; pozostała część to cabernet sauvignon. Nuty oddębowe obecne w nosie znajdują swe potwierdzenie także w ustach, moim zdaniem trochę przykrywają owoc, przynajmniej zaraz po otwarciu. Kwasowość ładnie zaznaczona. Rustykalny szyk - głosi hasło na stronie internetowej, coś w tym jest, na początku winu można przypisać cechy pewnej surowości, po chwili jednak nieco łagodnieje, do głosu dochodzi owoc, któremu ciągle towarzyszy solidna tanina. Warto pilnować odpowiedniej temperatury podania wina, gdyż z każdym nadmiarowym stopniem alkohol, którego tu nie brakuje (14%), daje o sobie znać.

Gdyby mój opis niewiele Wam mówił o rekomendacji tego wina to podpowiem, że Wine Enthusiast ocenia ten rocznik na 91/100 punktów, natomiast Decanter na 87/100 punktów.

Cena we wspomnianym wyżej Leclerku to ok. 58 zł za butelkę.

4 komentarze:

  1. Zastanawiam sie czumu właściwie nie dopłaciłeś te kilka dych i nei kupiłeś czegos lepszego z Bordeaux? Przecież Leclerc ma najlepszy wybór Bordeaux w Polsce, byłem rok temu i leżały cąłe skrzynki Grand Cru Classe z rocznika 2011 , większość w cenach 100-200zł. Co prawda 2011 wybitny nie jest, ale nei gorszy niz 2017 a w dodatku 75zł za wino klasy "no name" czyli Chateau du Lort to dużo.
    Czy jest możliwość abyś będąc nastepnym razem w Leclerc zrobił spis wszystkich dostępnych Chateaux od powiedzmy 50zł w góre? wraz z rocznikami?
    Ja mieszkam 400lm od Ursynowa i nie wiem co w tej chwili maja w ofercie, gdybyś zrobił taką listę, mnie by bardzo pomogła a i ja sam mógłbym się podzielić swoimi rekomendacjiami co warto. Pamiętam że mili nawet fajne Bordeaux w butelkach magnum 1,5l.
    Sam kupowałem Chateau Beaumont , Haut Medoc, 2009 magnum za 119zł.
    Teraz gorszy rocznik czyli 2014 tego chateau w standardowej butelce widziałem w Auchan za 99zł.
    Czyli oferta Leclerca była bezkonkurencyjna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko przede mną :) Z każdą kolejną wizytą kupuję tam coraz droższe butelki. Stopniuję sobie emocje :) Ostatnio kupiłem też Tour Prignac w butelce magnum. 120 zł, ale z leciwego już rocznika 2007. Bardziej mi chyba smakowało w zwykłej butelce z rocznika 2016.

      Usuń
  2. Niestety nie posiadam takiego budżetu więc proszę w miarę możliwości o informację czy w przedziale 30-50 da się kupić coś wartościowego do wypicia od razu lub do odłożenia na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczę się Bordeaux, ale nie posiadam kompetencji, by na podstawie jednej butelki określić potencjał jej długowieczności. W tym przedziale cenowym najłatwiej kupić wina kategoryzowane jako Bordeaux lub Bordeaux Superieur, a te wg zaleceń producentów powinno się wypić w przeciągu 2-5 lat po zabutelkowaniu. Co do konkretnych butelek i ich jakości, to polecam przyszłe wpisy, ponieważ Bordeaux mnie także interesuje, a przedział 30-50 to mój ulubiony i w nim najchętniej się poruszam. Pozdrawiam!

      Usuń