sobota, 6 kwietnia 2019

Adega Monte Branco.


Przyznam się Wam, nie pamiętam, czy po raz pierwszy, czy może się powtarzam, ale lubię wina czerwone bardziej niż białe, o różowych nie wspominając. Mam w zwyczaju również zostawiać to co najlepsze na koniec, więc z werwą rozprawiłem się z zapasami białego wina (różowe kupuję sporadycznie i raczej na zalegają w moim składziku), by móc podciągać z największą przyjemnością tylko wina czerwone. Tak też przez ostatnich kilka dni czy nawet tygodni było, ale przesyłka z Amazis.net zaburzyła ten, zdawałoby się już ustabilizowany, stan rzeczy, bo kartonie znalazłem po jednym winie z każdego koloru: białe, różowe i czerwone. To nowość w portfolio poznańskiego importera, wina z Adega Monte Branco, winiarni na czele której stoi Luís Louro, syn innego portugalskiego producenta wina - Miguela Louro (Quinta do Mouro).

Próbki, które otrzymałem, należą do linii Alento, która ma prezentować charakter typowych odmian uprawianych w regionie Alentejo. Wszystkie wina, łącznie z czerwonym przeznaczone są do szybkiego wypicia. Nie chodzi mi o szybkie opróżnianie butelki w bramie, ale o wypicie jej w niedługim czasie po zabutelkowaniu.


Alento Branco 2017 jest mieszanką odmian arinto (50%), antão vaz (40%) oraz roupeiro (10%). Jest czyste, blado słomkowe i dość oleiste. Nos, zwłaszcza przy winie zbyt chłodnym jest dość oszczędny, w miarę wzrastania temperatury pojawiają się najpierw nuty gruszki, potem trochę moreli i jasnych śliwek. Kwasowość wyraźnie zaznaczona, w końcówce pojawia się nuta goryczki. Wino pije się bardzo dobrze, brak mu może jakiegoś wyraźnego rysu, jest przez to nieco anonimowe, ale ogólnie pozostawia dobre wrażenie.


Alento Rose 2017 jest mieszanką odmian aragonez (85%) oraz touriga nacional (15%). Tego wina bałem się najbardziej znając moją "miłość" do win różowych. Zupełnie niepotrzebnie. Nie wiem zresztą, czy to nie jest dobry moment, by nie zmienić swego nastawienia do rose. Fraza definiująca wina różowe jako "ni to białe, ni czerwone" jest tak banalna, że aż głupio mi przyznać się do jej używania, czy wręcz nadużywania. Do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć. W każdym razie pijąc to smaczne wino o delikatnym truskawkowym posmaku, doszedłem do wniosku, że nie wiem dlaczego nie lubię win różowych i w zasadzie nie ma powodu, by pielęgnować swoje uprzedzenia.


Alento Tinto 2017 jest mieszanką odmian aragonez (40%), trincadeira (40%), alicante bouschet (10%) oraz touriga nacional (10%). Po pierwszej próbce tego wina zaświtała mi od razu myśl, że wino jest bardzo neutralne i bezpieczne w piciu. Nie brakuje mu owocu, taniny są nawet mocne, ale jednocześnie dość miękkie. Kwasowość trzyma wino w ryzach, natomiast alkohol, którego jest dość sporo, ukrywa się całkiem skutecznie. Pije się to dobrze, choć znów trudno mówić o jakiejś oryginalności i wyjątkowości, trzeba natomiast pamiętać, że mamy do czynienia z winami, których cena zbliżona jest do 30 zł.


Za niecałe 100 zł otrzymujemy zestaw przyzwoitych, ładnie zrobionych win. Białe sprawdzi się doskonale podczas leniwego spędzania czasu na tarasie, czerwone będzie znakomitym winem do obiadu, natomiast różowe umili filmowy wieczór przed telewizorem w towarzystwie ulubionych przekąsek. Dla mnie ma to sens.

Dziękuję Amazis.net za udostępnienie win do degustacji.

2 komentarze: