wtorek, 7 marca 2017

Winne Wtorki #143. Chardonnay.

Tematem dzisiejszego Winnego Wtorku jest chardonnay, a podrzucił go Szymon prowadzący bloga Dolina Mozeli. Szymon jest miłośnikiem mozelskiego rieslinga i pewnie można by było obstawiać w ciemno, że riesling będzie tematem dzisiejszych rozprawek, ale wybór Szymona był zgoła inny. Chardonnay - bo o tym mowa - jest jedną z najpowszechniej uprawianych odmian winorośli, występuje w zasadzie w każdym regionie winiarskim, łatwo adaptuje się do zastanych warunków i pozwala na tworzenie win o różnorodnym charakterze. Wśród winnej braci nie ustają spory na temat tego, która odmiana białej winorośli zasługuje na większe uznanie: chardonnay czy riesling, jest to dylemat nierozstrzygalny, a w moim przypadku o tyle nieistotny, że ani jeden ani drugi szczep nie włada moim umysłem, choć statystycznie rzecz biorąc częściej piję chardonnay. Zazwyczaj jednak jest on elementem kupażu w winach musujących z Szampanii, ale dziś na warsztat biorę chardonnay z Burgundii - miejsca uważanego za jego kolebkę, gdzie powstają największe i najdroższe wina białe. Moje oczywiście najdroższe nie jest, choć i do tanich też nie należy, wina z apelacji Chablis Premier Cru po prostu mają swoje ceny i trzeba się liczyć z dość konkretnym wydatkiem. W moim przypadku ok. 100 zł.




Vocoret et Fils to producent znany, tworzący szeroką gamę Chablis, od etykiet podstawowych poprzez Chablis Premier Cru a na Grand Cru kończąc. Kupując wino od takiego producenta i za konkretne pieniądze (zwłaszcza w Polsce, na miejscu jednak znacznie taniej) ma się pewne oczekiwania i tu z przykrością stwierdzam, że jestem zawiedziony. Tyle że nie samym winem, a sobą i ignorancją z jaką do tego wina podszedłem. Po pierwsze nie poświęciłem mu należytej uwagi w momencie kiedy je otwierałem. Było to chyba trzecie wino wieczoru i raczej niezbyt dobrze się złożyło, że piłem je po dwóch szampanach. Po drugie z pewnością piłem je za szybko i zbyt chłodne. Po trzecie nie zabezpieczyłem butelki i kiedy wróciłem do wina po dwóch dniach, wydawało się zwietrzałe i zupełnie nieinteresujące. 

Tak nie powinno się robić, obiecuję zatem solennie, że kupię jeszcze jedną butelkę (przynajmniej) i z większą atencją przyłożę się do degustacji, a o jej wynikach powiadomię was w osobnym wpisie.

--------------------------------------------------------------------------
Winne Wtorki #143 na podniebieniach innych blogerów:  
--------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------

2 komentarze:

  1. Wino na pewno warte swojej ceny. Świetnie sprawdza się jako prezent, jak i na poprawę nastroju w sobotnie wieczory :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgodzę się z tym, że zestaw do wina i samo wino, to bardzo dobry prezent i bardzo dobra propozycja. Jest to też fajnym dodatkiem do większego prezentu. Możecie sobie wybrać różne opcje, tylko najlepiej dowiedzieć się, jakie są preferencje osoby obdarowywanej.

    OdpowiedzUsuń