Wracam do zapowiedzianego wcześniej tematu chilijskich pinotów, z którymi nie wyrobiłem się na zeszły (winny) wtorek. Na szczęście końcówka poprzedniego tygodnia była dość luźna i mogłem spróbować aż trzech win pasujących do zaproponowanego przeze mnie zagadnienia.
Trzy butelki i trzy różne wina, dość ciekawe, ale żadne z nich nie wprawiło mnie w zachwyt. Zacząłem o Arte Noble Pinot Noir 2013 (39 zł w Winestory). Wino było delikatne, z bardzo gładkimi taninami i subtelną kwasowością. Wyraźnie wyczuwalna truskawka plus nutka wanilii i skojarzenia z Beaujolais (gamay) gotowe. Dobrze "wchodzi", miłośnikom delikatnych win może się podobać, choć można mu zarzucić też jakieś rozwodnienie i brak koncentracji.
Agustinos Reserva Pinot Noir 2011 (46,99 zł w Winotece Sami Swoi) to już wino bardziej krzepkie, wyraźnie kwasowe, taniny zdecydowanie mocniejsze, ale owoc schodzi na drugi plan (kwaśne wiśnie raczej niż truskawki), a dominują nuty ziemiste. Z całej trójki to wino podobało mi się najbardziej, cechowała je ogólnie pojęta równowaga i brak jakichś wyraźnych niedociągnięć.
Najgorzej wypadło Rucahue Reserva Pinot Noir 2012 (41,10 zł w Supersamie pl. Unii Lubelskiej). Kwaśne, zielone, z aromatami mentolu, apteki i drewnianej sklejki. W tartaku dałoby radę, w domu przydałoby się coś bardziej subtelnego. Garbniki szarpią podniebienie, owoc nie może się przebić, posmak gumy balonowej dopełnia obrazu całości. Zawiodłem się na tym winie, bo podczas Chilean Wine Tour zapamiętałem Rucahue jako producenta całkiem dobrego caberneta, spodziewałem się równie dobrego pinota.
Mimo nienajlepszych wrażeń, cieszę się, że udało mi się spróbować tych win. Wyraźnie widać, że nie są robione na jedno kopyto, że potrafią mniej lub bardziej ładnie różnić się między sobą. Jednak porównując je do ostatnio próbowanego pinot noir z Burgundii muszę podkreślić wyższość wina z Francji. Bez odrobiny wahania oddałbym trzy chilijskie wina za to jedno francuskie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz