wtorek, 8 czerwca 2010

Nowy świat znów na czele.

Robert Mondavi to słynna i uznana marka kalifornijska, w ofercie której można znaleźć wina jednoodmianowe na każdą kieszeń. Robert Mondavi Woodbridge to bodajże najniższa półka win od tego producenta, ale jeśli najsłabsze wina są tak dobre jak chardonnay, które miałem okazję ostatnio wypić, to trzeba gościowi oddać wielki szacun. Gdzieś w przechowalni moich win schowany jest zinfandel z serii Woodbridge, który - tak to sobie wyobrażam - powinien przywrócić moją wiarę w ten szczep. Czy tak będzie, czy też może okaże się kolejnym, sporym rozczarowaniem - czas pokaże. Chardonnay z 2006 było naprawdę przyzwoite. Swoją drogą ciekaw jestem w jakiej cenie sprzedają Woodbridge w USA, w Polsce butelkę kupiłem za niecałe 50 zł, ale mam jakieś takie przeczucie, że w Stanach za te pieniądze kupiłbym dwie, a może i trzy flaszki. Póki co jestem w Polsce, przy kasie z żalem zaciskam zęby, a szczękościsk ustępuje niestety dopiero przy degustacji zakupionych win.

Zachęcony produktem Mondaviego sięgnąłem po inne chardonnay, tym razem z francuskiej Jury (Domaine Grand, rocznik 2008). Przewodnik Wina Europy 2009 dość ciepło wypowiada się o wytwórcy wina - "Jeden z lepszych producentów drugiego szeregu". "Warte odnotowania jest En Beaumont". Być może, tego akurat nie piłem ale "Cotes de Jura Chardonnay 2008" nie zachwyca. Jak na mój gust jest zbyt kwasowe, choć aromat jest bardzo zachęcający i kuszący. Wydaje mi się, że można jeszcze poczekać z piciem tego rocznika, choć niektórzy twierdzą, że wino to najlepsze ma już za sobą. Mimo to chętnie spróbowałbym go za dwa, trzy lata, ale nie wiem, czy będzie jeszcze wtedy dostępny na rynku. W tym momencie zdecydowanie kupiłbym jeszcze raz Woodbridge chardonnay 2006, zwłaszcza że jest jednak tańszy od produktu francuskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz