sobota, 23 sierpnia 2014

Benanti Nerello Cappuccio. Il Monovitigno.

Do wypicia kolejnego wina, jakie trafiło do mnie z rąk szefa Kropel Wina Piotra Chełchowskiego przygotowałem się najlepiej jak tylko mogłem. A trzeba Wam wiedzieć, że chociaż spędzam urlop w miejscu bardzo przyjemnym dla mego ciała i ducha, to warunki tu zastane nie do końca sprzyjają piciu wina. W gustownie wyszykowanym pokoju brakuje bowiem nie tylko kieliszków, ale nawet zwykłych szklanek, do dyspozycji pozostają jedynie plastikowe kubeczki, które co prawda nie przeszkadzały w piciu znanych mi doskonale win musujących, które tu i ówdzie można jeszcze kupić (uwierzcie mi, można) za 1/3 ich pierwotnej ceny (cava za 5 zł, cremant d’alzace za 10 zł, za tyle samo portugalskie bąbelki robione metodą klasyczną), ale jednak szlachetne wina spod Etny wymagały czegoś bardziej gustownego. Na szczęście obsługa restauracji hotelowej wypożyczyła mi odpowiedni kieliszek, problemem do rozwiązania pozostała tylko kwestia uzyskania odpowiedniej temperatury serwowania wina. Dobrze, że dysponowałem autem, kartą kredytową, większe miasto nie znajdowało się dalej niż 10 km od głuszy, w której przebywałem, a żona była na tyle wyrozumiała, by znieść moje fanaberie. Koniec końców zaopatrzyłem się w lodówkę turystyczną, która działa na samochodowe 12V i klasyczne 220V w pomieszczeniach mieszkalnych oraz w termometr dla ustalenia w miarę odpowiedniej temperatury degustacji. Porządny kielich na podróże kupię już sobie po powrocie. Na szczęście w domu mam tuby po butelkach whisky - doskonale nadają się one do bezpiecznego transportowania kieliszków.

Zaaranżowałem więc taką oto scenkę i byłem gotów do degustacji:


Wąchałem to wino i wąchałem, i wąchaniu temu niemal nie było końca, bo należy ono do kategorii win, które potrafią tak ciekawić samymi aromatami, że nietrudno zapomnieć o zwilżeniu nim ust. A nosem można wyczuć sporo przyjemnego owocu, przypraw i... słodyczy. Ja w każdym razie aż tak się nie zapomniałem i (no, po takich przygotowaniach) łyknąłem nieco wina. I... 
---
Z Piotrem spotkaliśmy się jakiś czas temu na degustacji nowej oferty win… powiedzmy to tak: dużego importera dysponującego ogólnokrajową siecią sprzedaży (nazwa nie ma w tej historii znaczenia). Spróbowaliśmy niedrogiego wina z Hiszpanii - była to Rioja - całkiem niezła, co stwierdziliśmy obaj, przy czym okazało się, że ja ogólnie lubię wina z tego regionu, a Piotr nie. Tak mi przynajmniej powiedział.
---
… nie wiem, czy mnie teraz za moje słowa nie ukatrupi. Otóż Benanti Nerello Cappuccio bardzo mocno kojarzy mi się z tamtejszymi winami, tyle że tymi najlepszymi - pełnymi soczystego owocu i solidnych tanin, o wyraźnej kwasowości, ale z dobrze zamaskowanym alkoholem, uszlachetnionymi dojrzewaniem w beczce, ale przez beczkę niezdominowanymi. Pierwsza klasa.

Proces i miejsce produkcji podobne są do tego, które opisywałem pijąc Benanti Rosso di Verzella. Grona zbiera się w drugiej dekadzie października, a po fermentacji wino dojrzewa w 225 litrowych beczkach przez 8-10 miesięcy. Zanim trafi na rynek jeszcze przez kilka miesięcy trzymane jest w butelkach. Różnica jest taka, że krzewy są znacznie młodsze - mają kilkanaście, a nie kilkadziesiąt lat. No i oczywiście nie jest to kupaż, a wino jedno-szczepowe (monovitigno).

Dziękuję importerowi Krople Wina za udostępnienie wina do degustacji.


1 komentarz:

  1. Nie,nie ukatrupię Cię:) Dzięki za recenzję!!! I przyznaję całkowicie rację, wino jest trochę riojopodobne.
    Pzdr
    Piotr (Krople Wina )

    OdpowiedzUsuń