wtorek, 6 sierpnia 2013

Winne Wtorki #56

Znów udało mi się ominąć (zupełnie niechcący) kilka edycji Winnych Wtorków. O mały włos opuściłbym i dzisiejszą, której tematem są wina greckie. Na szczęście żona zachowała czujność, ale o tym za chwilę. Pisałem niedawno o tym, że oferta win greckich na polskich półkach wygląda mizernie, zdanie to podtrzymuję, choć uczciwie muszę powiedzieć, że w momencie, gdy piszę te słowa w moim składziku są trzy butelki greckiego wina. Jedno z nich kupiłem w Lidlu. Pojawia się w nim co jakiś czas, ja po raz pierwszy piłem je w listopadzie 2010. Wówczas było to Agiorgitiko z Nemei z rocznika 2008, teraz to samo wino można kupić z rocznika 2012.
Rocznik 2008 bardzo mi smakował. Jak będzie z 2012?
Nie czas jednak na nie, jeśli będzie tego warte opiszę je w przyszłości. Drugie wino kupiłem jakiś czas temu w outlecie Domu Wina - to Tsantali Naousa z rocznika 2006. Powstało ze szczepu xinomavro, którego nie znam, podczas pobytu na Rodos piłem głównie wina białe.

Zaczynam węszyć spisek. Kolejne wino w Polsce, o którym brak choć słowa na stronie producenta.
Będzie okazja się zapoznać, ale wątpię bym mógł jeszcze kiedyś powtórzyć tę butelkę, chyba że w Domu Wina nie opróżnią za szybko zapasów, bo na stronie producenta nie ma już o tym winie ani słowa. I ani słowa więcej nie będzie w tej notce. Może innym razem.

Teraz wróćmy do mojej żony, która była bardzo zdziwiona tym, że wyjeżdżam z Grecji bez butelki wina. Wyprawiła mnie do sklepu na lotnisku, więc miałem okazję kupić butelkę, na którą zasadzałem się będąc jeszcze na wyspie, ale jakoś mi nie wyszło. Mowa o sauvignon blanc z rocznika 2012, które powstało w posiadłości Alpha.

Grecka interpretacja mojego ulubionego białego szczepu.

O winie tym po raz pierwszy przeczytałem w którymś z zachodnich magazynów winiarskich. Pamiętam, że wówczas notatka o nim dość mocno mnie zaintrygowała. Pomyślałem wtedy, że fajnie byłoby spróbować to wino. Dzięki mojej żonie udało się, za co jej serdecznie dziękuję, bo teraz mogę podzielić się z Wami moimi wrażeniami.

W nosie czuć świeżość i przyjemne nuty dojrzałych owoców cytrusowych z bardzo wyraźną, grejpfrutową goryczką. Kwasu wcale niemało, alkohol niewyczuwalny zupełnie, a przecież obecny (13,5%). Nie ukrywam, że zaskoczyło mnie to wino. Ta interpretacja sauvignon blanc różni się od tego, co z tym szczepem robią Nowozelandczycy (uwielbiam), czy Chilijczycy (nie przepadam). Niby nie ma w nim tych charakterystycznych, wyraźnie zaznaczonych, powszechnie znanych nut agrestu, pokrzywy, trawy, czy kocich siuśków, a mimo to nie miałem wątpliwości, że jest to sauvignon blanc, które tak bardzo lubię i cenię. Warto spróbować.
------------------------------------------------------------
Wszystkie opisywane wina kupiłem za ciężko zarobione pieniądze.

Nemea Agiorgitiko 2012 - Lidl, 14,99 zł
Tsantali Naousa 2006 - Dom Wina (outlet), 29,75 zł
Alpha Estate Sauvignon Blanc 2012 - lotnisko w Rodos, 15 euro
------------------------------------------------------------
Winne Wtorki #56 na podniebieniach innych blogerów
------------------------------------------------------------
Nasze Wina
Nie zawsze wina
------------------------------------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz